Trzy szybkie łyki i Finlandia obalona
Tak przyjemnego meczu w mistrzostwach Europy 2021 polscy siatkarze jeszcze nie zagrali. Finlandia, nasz przeciwnik w 1/8 finału, został zdmuchnięty z boiska w Gdańsku z łatwością 3:0, w trzech szybkich setach do 16, 16 i 14. Przewaga Biało-czerwonych była przygniatająca. To jednak zaledwie przygrywka dla grających coraz swobodniej Polaków. Dopiero we wtorek prawdziwy sprawdzian – ćwierćfinał z Rosją.
– Muszę powiedzieć o tym, co się działo w Ergo Arenie. To było fenomenalne uczucie tutaj zagrać przy tej widowni. Było świetnie, miejmy nadzieję, że we wtorek będzie tak samo, a nawet jeszcze lepiej. Potrzebujemy kibiców, a oni potrzebują nas. Tęskniliśmy za tym. Mam nadzieję, że w takiej atmosferze zagramy w tym turnieju jeszcze trzy mecze. Czujemy, że fani nas niosą, byliśmy w euforii.
Na parkiecie Ergo Areny naszych niósł doping blisko 10 tysięcy widzów. Trener Vital Heynen (52 l.) powiedział przed meczem graczom, by czerpali pełnymi garściami energię z trybun. A sam zachowywał się jak kibic – po każdym dobrym zagraniu celebrował sukces, gestykulując mocno albo bił brawo w rytm muzyki i przyśpiewek rozentuzjazmowanej widowni.
W ataku nie zawiodły nasze dwa żądła. Bartosz Kurek (33 l.) robił z Finami, co chciał. Zdobył 11 pkt, myląc się tylko dwa razy przy 12 atakach (83 proc.!). Był naszym killerem, kimś, na kogo liczymy i się nie zawodzimy, zresztą podobnie jak niestrudzony w tych ME Wilfredo Leon (28 l.), który zaliczył 14 pkt (75 proc.), 3 asy i 2 bloki. Lepszy mecz niż poprzednie w turnieju zapisał na konto kapitan drużyny Michał Kubiak (33 l.), posyłając m.in. 3 asy, jakby pomału szykował się już na kluczowe starcia.
– Dzisiaj nie graliśmy przeciwko Finlandii, tylko dla naszych kibiców, to było widać i czuć od początku – skomentował Kurek.
Mecz nam bardzo szybko zleciał. Były ogromne emocje, ale pozytywne. To obustronna korzyść i dla nas, i dla kibiców. W ćwierćfinale z Rosją liczymy na zwycięstwo, nie liczy się styl, czy ile setów stracimy, po prostu to my chcemy zdobyć ostatni punkt w spotkaniu. Jesteśmy w stanie to zrobić. Gramy coraz lepiej i mam nadzieję, że na te trzy ostatnie mecze turnieju będziemy w najwyższej możliwej dyspozycji.
– Chcieliśmy sprezentować im widowisko, bo wypełnili arenę i stworzyli nam warunki do tego, co robiliśmy w meczu, bardzo dobrym z naszej strony w każdym elemencie. Widać było radość, bardzo dobrą atmosferę, która jest od początku mistrzostw. Z takim pozytywnym nastawieniem dużo łatwiej się gra. Każdemu z nas brakowało tego poczucia normalności z kibicami. A dzisiaj nie było normalnie, było zaj...iście! – podkreślił nasz atakujący.
To było takie spotkanie, że mogłem stać z boku i tylko się przyglądać, z przyjemnością patrząc na grę chłopaków. Nie potrzebowali trenera. Na przerwach praktycznie nic nie mówiłem. Jak mnie filmowali na czasach, to pewnie kibice się dziwili: co za nudny facet, on nie ma nic do powiedzenia. Czasami zdarzają się takie mecze, kiedy wszystko wychodzi. Po pięciu minutach wiedziałem, że będzie dobrze.
Gdyby grało się bez publiczności, można by nie wejść w ten rytm. Tutaj, przy takiej widowni, było to niemożliwe. Każdy, kto był na boisku lub pojawiał się na chwilę, chciał być częścią widowiska i pokazać coś ekstra. To było idealne przetarcie przed meczem ćwierćfinałowym z Rosją. Naszym sekretem w meczu z Finami była publiczność. Po starciu z Rosjanami zobaczymy, czy to znowu zadziała.
Jeśli chodzi o poziom energii, to było to nasze najlepsze spotkanie w mistrzostwach. Kiedy zobaczyłem, jak trybuny czekają na nas, od razu powiedziałem graczom, żeby skorzystali z tej mocy widowni. I tego samego spodziewam się, kiedy wyjdą przeciwko Rosji: że z uśmiechem przystąpią do walki.
ALEKSANDER ŚLIWKA (26 l.) PO TRIUMFIE: Czujemy, że fani nas niosą, byliśmy w euforii