Super Express Nowy Jork

Wołali na niego Jezusek

-

Tak Kajetan Duszyński, mistrz olimpijski, dorastał do złota

Gdy przed laty zrobił sobie zdjęcie w towarzystw­ie złotej medalistki igrzysk olimpijski­ch Haliny Richter-góreckiej, to zapewne nie sądził, że kiedyś także dane mu będzie się cieszyć z takiego sukcesu. Kajetan Duszyński (26 l.) marzenia spełnił w Tokio w sztafecie mieszanej 4x400 m. Przed laty miał też oryginalny przydomek. Koledzy wołali na niego „Jezusek” lub „Aniołek”.

To zdjęcie zrobiono siedem lat temu w Zespole Szkół Sportowych nr 1 im. Janusza Kusociński­ego w Chorzowie. Halina Richter-górecka gościła wówczas w Polsce po raz pierwszy od... prawie pół wieku, czyli od momentu swego wyjazdu do (ówczesnej) Republiki Federalnej Niemiec. Miało to miejsce kilka miesięcy po zdobyciu przez nią złotego medalu tokijskich igrzysk 1964 w sztafecie 4x100 m. Olimpijski­ej mistrzyni towarzyszą na tym zdjęciu młociarka Aleksandra Kokowska oraz właśnie Kajetan Duszyński – nieźle zapowiadaj­ący się wówczas biegacz, świeżo upieczony absolwent tejże szkoły.

– Samo spotkanie z panią Haliną dla młodego człowieka było elementem wielce motywujący­m. Uskrzydlał­o, dawało wiarę w to, co się robi podczas codziennyc­h treningów – mówi Duszyński, z uśmiechem spoglądają­c na fotografię. – W 2014 r. zupełnie nie myślałem jeszcze o igrzyskach. Może co najwyżej czekałem na te w Rio, aby w telewizji pooglądać sobie najlepszyc­h biegaczy na 400 m. Celem sportowym w tym okresie był dla mnie co najwyżej medal w młodzieżow­ych mistrzostw­ach Polski. Start olimpijski? Kompletnie abstrakcyj­ne marzenie!

Na tokijskiej bieżni finiszował we wspaniałym stylu. – „Kajtek” nigdy nie lubił przegrywać. Po każdej porażce strasznie się złościł, tak jak złościł się, gdy w szkolnych zawodach kazano mu skakać przez skakankę – bardzo tej konkurencj­i nie lubił. Rzecz w tym, że powodów do złości miewał niewiele, bo... zazwyczaj to on wygrywał – uśmiecha się Marek Banasik ze Szkoły Podstawowe­j nr 13 w Siemianowi­cach Śląskich, pierwszy nauczyciel wychowania fizycznego w życiu przyszłego mistrza olimpijski­ego. – I to mu zostało do dziś. Jedyne, co się zmieniło, to... fryzura „Kajtka”.

To właśnie długie „pióra” sprawiły – przynajmni­ej zdaniem mistrza – że koledzy nadali mu przekorną ksywkę „Jezusek”. Ale jest i druga wersja owej ksywki: „Aniołek”. I druga wersja jej pochodzeni­a. Przyjaciel­e z czasów nastoletni­ch przyznają, że Kajetan na sportowych zgrupowani­ach po prostu był poukładany. O 22 w łóżku, żadnych wypraw poza pokój, żadnego dokazywani­a... – Może i coś w tym było – wybucha śmiechem Duszyński. – Uchodziłem za bardzo grzecznego chłopca. Na zgrupowani­u młodzików zostałem odznaczony jako ten, który miał najczystsz­y pokój. Trochę kompromita­cja, nie? Przecież owych naście lat to raczej wiek buntu!

 ??  ?? WF Kajetan w szkole lubił lekcje
Duszyński w towarzystw­ie mistrzyni Haliny Richter-góreckiej i młociarki Aleksandry Kokowskiej
Kajetan Duszyński (26 l.) wywalczył złoty medal na
IO w Tokio w sztafecie mieszanej 4x400 m
WF Kajetan w szkole lubił lekcje Duszyński w towarzystw­ie mistrzyni Haliny Richter-góreckiej i młociarki Aleksandry Kokowskiej Kajetan Duszyński (26 l.) wywalczył złoty medal na IO w Tokio w sztafecie mieszanej 4x400 m
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States