20 lat bólu i łez
METROPOLIA ODDAŁA HOŁD OFIAROM I RATOWNIKOM Z 9/11
Ogromu tej tragedii nie zaciera czas. W sobotę, gdy Nowy Jork cała Ameryka po raz 20. upamiętniały ofiary największego ataku na Stany Zjednoczone w dziejach, z wielu oczu popłynęły łzy. Na Ground Zero na oczach całego świata Amerykanie wspominali niemal 3 tys. osób, które zginęły 11 września 2001 r. na Manhattanie, w Pensylwanii i Wirginii.
Symboliczne pojedyncze róże, portrety tych, którzy odeszli w wyniku zamachów. Do tego tradycyjne dźwięki dzwonów, które od godz. 8.46 wymierzały każdą z tragicznych chwil tamtego koszmarnego dnia. Ich dźwięków na 9/11 Memorial Plaza słuchały w tym roku jedynie rodziny ofiar zamachów i oficjele, wśród nich m.in. prezydent Joe Biden (79 l.), byli prezydenci Barack Obama (60 l.) i Bill Clinton (75 l.), przedstawiciele Kongresu, obecne i byłe władze miasta oraz stanu. Do zgromadzonych przemówili jednak nie politycy, lecz bliscy ofiar, którzy odczytywali nazwiska zabitych w skoordyno
wanych atakach Al-kaidy i przywoływali wspomnienia o nich. Nie zabrakło wśród nich tych, którzy urodzili się długo po tragicznych wydarzeniach 9/11. – Twój duch żyje dalej – powiedział ledwo sięgający mikrofonu Robert Mcilvaine, wspominając o swoim wuju Robercie G. Mcilvaine. – Jestem zaszczycony, że mogę nosić twoje imię i jestem żywym dowodem na to, że życie toczy się dalej – dodał. Wzruszeń dostarczył też Bruce Springsteen (71 l.), który oddał hołd ofiarom i ich rodzinom, śpiewając serenadę „I’ll See You In My Dreams”.
Uroczystości upamiętniające zabitych w zamachach odbyły się również w Shanksville, PA, gdzie rozbił się porwany przez terrorystów samolot, oraz przy Pentagonie w Wirginii. Oba te miejsca po wizycie w NYC odwiedził Joe Biden. W uroczystości w Pensylwanii wzięli również udział były prezydent George W. Bush (75 l.) i wiceprezydent Kamala Harris (57 l.). Ofiary upamiętniono także w niemal każdym amerykańskim mieście.