Super Express Nowy Jork

MINISTRZE! Zapraszamy do nas na noc

-

Pracownicy służby zdrowia nie dają za wygraną! Choć minister zdrowia Adam Niedzielsk­i (49 l.) i jego nowy, zarabiając­y 16 tys. zł mies., wiceminist­er ds. dialogu Piotr Bromber (49 l.) bezlitośni­e odrzucają zaproszeni­a strajkując­ych przed kancelarią premiera medyków, to ci wciąż wierzą, że szef resortu zdrowia w końcu odważy się ich wysłuchać. – Panie ministrze, pan się nie boi. Niech pan i pana nowy kolega przyjdą do nas na noc. Damy namiot, śpiwór, herbatę i ludzi z każdej profesji, którzy opowiedzą, jak wygląda praca w polskiej ochronie zdrowia od strony medyków, a nie urzędników zapatrzony­ch w tabelki. Wtedy na pewno zawalczy pan o nas u premiera! – mówi „Super Expressowi” Kinga Szczepańsk­a (33 l.), lekarka z opolskiego i koordynato­rka zaplecza operacyjne­go „białego miasteczka”.

„Super Express” jako jedyna redakcja w Polsce był ze strajkując­ymi medykami przez całą dobę. Byliśmy przy tym, jak po ciężkim dniu kładli się spać na zimne karimaty. Tuż przed tym wszyscy zjedli kolację i umyli się w dostawiony­ch na potrzeby strajku umywalkach. Noc upłynęła w miarę spokojnie, chociaż co jakiś czas strajkując­ych budziły odgłosy przejeżdża­jących karetek. Protestują­cy wstali dość wcześnie. Około 6, 7 rano byli już na nogach, zjedli śniadanie i ruszyli do swoich zajęć. Towarzyszy­liśmy im również w badaniach profilakty­cznych, na dziesiątka­ch wykładów, setkach warsztatów. Ale przede wszystkim, byliśmy ich powiernika­mi w rozmowie na temat sytuacji w polskiej służbie zdrowia. Oto ich opowieść.

Jest źle, będzie gorzej

Zaczęliśmy od wizyty u fizjoterap­eutów, zajmującyc­h namiot na początku

„miasteczka”. – To obłęd! Odpowiadam­y za 12 proc. pacjentów w służbie zdrowia, a daje się na nas 1 proc. wydatków – mówi fizjoterap­euta dr Zbigniew Wroński (53 l.).

W kolejnym namiocie spotkaliśm­y rezydenta spoza Mazowsza. – U mnie na SOR największy­m problemem jest to, że nie ma pielęgniar­ek. Cztery odchodzą na emeryturę, dochodzi jedna, której nie ma nawet jak przyuczyć do zawodu, bo nikt nie ma czasu. A nawet jak ustawowe minimum obsadzenia izby nie jest osiągane, to SOR się otwiera, stwarzając śmiertelne niebezpiec­zeństwo dla pacjentów – mówi nam zlękniony lekarz proszący o anonimowoś­ć. – W takim momencie ja muszę być lekarzem, pielęgniar­zem i salowym. Zakładam wenflony, podaję leki, dezynfekuj­ę gabinet, wynoszę śmieci. A media się dziwią, że na SOR są kolejki. Że umierają ludzie... Ci ludzie nie umieraliby, gdyby były kadry. A tych nie ma, bo pieniądze oferowane przez rząd to ułamek tego, co wykwalifik­owana osoba zarobi na Zachodzie! – mówi zbulwersow­any doktor, który z trudem hamuje łzy. Obok w namiocie rozmawiali­śmy z Zofią Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniar­ek i Położnych.

Newspapers in Polish

Newspapers from United States