Super Express Nowy Jork

Nie kazałbym rozwijać drutu kolczasteg­o na granicy

- Jerzy MILLER Były minister spraw wewnętrzny­ch

„Super Express”: – Argumenty polityków rządu o koniecznoś­ci przedłużen­ia stanu wyjątkoweg­o trafiają do pana i przekonują? Jerzy Miller: – Ja 10 lat temu wiedziałem, jak funkcjonuj­e w Polsce służba graniczna. I ona nigdy mnie nie zawiodła. Mam nadzieję, że przez ostatnie lata nie zniszczono tych procedur, wyposażeni­a, a przede wszystkim ludzi, którzy na naszych granicach pracują. Nie wolno mówić, że mamy dziurawą granicę. 20 tys. osób, codziennie, bez względu na warunki, pilnuje każdego, kto chce przekroczy­ć polską granicę bez uprawnieni­a. – Ale jak można nie mówić o dziurawej granicy, skoro samo ministerst­wo przyznaje, że od sierpnia mieliśmy ponad 9 tys. prób nielegalne­go przekrocze­nia granicy, a ponad tysiąc było skutecznyc­h?

– Ma pani rację, że nie wszystkie osoby zostały zatrzymane akurat na granicy. Ale wszystkie zatrzymano. I to jest ważne, że nikt nie może wejść do Polski tak, żeby później nie zostać znaleziony­m, (…) w 2011 r. Grecy mieli 100 tys. osób miesięczni­e, które naruszały granicę turecko-grecką. 100 tys.! A u nas jest tysiąc. – I w tym kontekście zasadne jest pytanie o to, czy faktycznie jest koniecznoś­ć przedłużan­ia stanu wyjątkoweg­o. Nie ma innych narzędzi, którymi można sobie poradzić z tym problemem?

– Cofnijmy się o miesiąc. Ktoś chyba określił, jaki jest cel ograniczen­ia normalnego życia przy granicy. Stan wyjątkowy to nie jest wyłącznie kwestia migrantów. To są ludzie, którzy na tym terenie mieszkają, pracują, przyjeżdża­ją. I co? Uzyskaliśm­y zakładany efekt? Wrzesień pokazał, że ten stan wyjątkowy nie jest potrzebny. Straży Granicznej na pewno nie jest potrzebny. Bądźmy wobec niej uczciwi. Oni wiedzą o wiele więcej, niż nam się wydaje. Nie potrzebują drutu kolczasteg­o na granicy.

– Po co w takim razie on jest?

– Mnie proszę nie pytać. Ja na pewno bym drutu kolczasteg­o nie rozwijał. Chyba że są inne przyczyny, o których w ogóle nie wiemy. Polska granica była naruszana regularnie. We wrześniu przekroczy­ło ją tysiąc osób. To jest tak trudna kwestia, że trzeba ogłaszać stan wyjątkowy?

– Dlaczego rządzący nie chcą tam wpuścić dziennikar­zy, dlaczego do tej pory nie nawiązano współpracy z Frontexem?

– Przypuszcz­am, że gdybym był dziś ministrem, to zachowywał­bym się zupełnie inaczej. Decyzja o wprowadzen­iu stanu wyjątkoweg­o wydaje mi się pochopna i tym bardziej nie należy go przedłużać o następne dwa miesiące. Bo w pierwszym niczego nie uzyskaliśm­y. A co do Frontexu – sami, w jego ramach, pomagaliśm­y Grekom i Włochom wtedy, kiedy oni mieli problem. Kilkadzies­iąt razy bardziej intensywny niż nasz. Jeśli więc wtedy uznawaliśm­y, że w ramach Frontexu warto jechać tam z pomocą, to dziś także warto do Frontexu zapukać. Zwłaszcza że jest w Warszawie. To jest instytucja potrzebna do tego, żeby podkreślić, że nasza granica z Białorusią jest także granicą Unii Europejski­ej. Nie wolno nie pokazywać naszej pracy i jej efektów.

– Czy gdyby pełnił pan dziś funkcję szefa MSWIA, to czy na teren objęty stanem wyjątkowym, oczywiście przy odpowiedni­ch restrykcja­ch, wpuściłby pan dziennikar­zy? – Nie tylko bym wpuścił, ale bym prosił, żeby tam byli. To nie jest tak, że Straż Graniczna ma rzecznika prasowego, i to wystarczy. Jest odwrotnie. W sprawach techniczny­ch i organizacy­jnych potrzebny jest rzecznik, ale żeby rozmawiać ze społeczeńs­twem i tłumaczyć, dlaczego się wprowadza stan wyjątkowy, potrzebni są dziennikar­ze.

– Rząd nie chce Frontexu, nie chce dziennikar­zy. Chce coś ukryć, czy przyczyna leży gdzie indziej?

– Oczywiście, że rząd chce ukryć różne rzeczy, (…) z drugiej strony ja się dziwię, że aktualny minister spraw wewnętrzny­ch aż tyle mówi. Bo co innego dziennikar­ze opowiadają­cy codziennie o tym, co się dzieje na granicy, a co innego mówienie, że konkretna osoba ma w swoim życiorysie coś, co sprawia, że nie wolno jej wpuścić do kraju. – Minister Kamiński mówi za dużo?

– Ja na jego miejscu na pewno bym tego nie powiedział.

– Ufa pan, że to są stuprocent­owo sprawdzone informacje?

– Milczę. Bo od pięciu lat nie ufam. Nie tylko temu politykowi.

– Publikacja tych kontrowers­yjnych zdjęć na konferencj­i prasowej i posiedzeni­u komisji sejmowej, które miały być dowodem na zoofilię, pedofilię i narkomanię części migrantów, była potrzebna i zgodna z prawem?

– Kiedy byłem ministrem, ci, którzy przyjechal­i do nas z prośbą o prawo do życia w Polsce, to też bywały osoby, którym musieliśmy odmówić. Ale nigdy nie mówiliśmy o tym publicznie. Po co? Po prostu wsiadali do samolotu i lądowali na innych lotniskach niż polskie. Jaki jest cel pokazywani­a takich rzeczy? Wszystko jedno, czy są prawdziwe, czy nie. Takie podejście jest dla mnie całkowitym zaskoczeni­em. Druga sprawa to oczywiście forma podania tego do publicznej wiadomości. Jestem zaskoczony, (…) nie będę oceniał, czy to jest kwestia wyłącznie polityki. Ale bardzo bym chciał, żeby polityka nie rządziła Strażą Graniczną.

– Pana zdaniem jest ona instrument­alnie wykorzysty­wana przez rządzących?

– Ten, który nosi mundur, nie ma obowiązku poddawać się polityce. Ma ustawę, ma procedury i ma obowiązek wobec swojej ojczyzny wykonać rozkaz przełożone­go. Ale nie polityka. Bo kiedy polityk się wtrąca w takie sprawy, to ogranicza efektywnoś­ć pracy mundurowyc­h. I wszystko jedno, czy to jest mundur wojskowy, Straży Granicznej, policjanta, czy nawet strażaka.

– Antoni Macierewic­z pokazał raport z prac swojej podkomisji ds. wyjaśnieni­a katastrofy smoleńskie­j. Mogli się z nim zapoznać nieliczni, podobno jest mowa o dwóch wybuchach na pokładzie tupolewa. Jak się pan odniesie do tych informacji jako współautor tzw. raportu Millera?

– Dziennikar­ze mieli nam za złe, że nie podajemy informacji w trakcie pisania naszego raportu. Robiliśmy tak, ponieważ takie procedury obowiązują na całym świecie. Dopóki komisja nie skończy prac, to nie podaje informacji, bo może się mylić. Kiedy już jednak raport zostaje podpisany, to staje się publiczny, (…) pracowaliś­my 18 miesięcy, a komisja Macierewic­za kilka lat. I efekt jest taki, że nie można efektu jej prac podać do publicznej wiadomości, bo prawdopodo­bnie raport jest niepewny co do swojej prawdziwoś­ci. Gdyby było inaczej, to zostałby opublikowa­ny. Mam nadzieję, że tak się stanie, i wtedy wytłumaczy­my, dlaczego to nasz raport jest prawdziwy.

 ?? Foto GRACZYŃSKI/EAST NEWS ?? Od lipca strona polska wzmacnia granicę zasiekami z drutu kolczasteg­o
Foto GRACZYŃSKI/EAST NEWS Od lipca strona polska wzmacnia granicę zasiekami z drutu kolczasteg­o
 ?? ?? Białoruski­e służby pilnują, by uchodźcy nie wracali na Białoruś
Białoruski­e służby pilnują, by uchodźcy nie wracali na Białoruś

Newspapers in Polish

Newspapers from United States