Papież Franciszek nie ma broni
Bp Krzysztof ZADARKO Przewodniczący Rady Episkopatu ds. Migracji i Pielgrzymek, delegat Episkopatu ds. Imigracji
Radio Plus: – Władza obawia się tego, że nastroje społeczne w stosunku do uchodźców mogą się zmienić. Z czasem coraz większa część społeczeństwa może nie patrzeć przychylnie na osoby przybywające do Polski. Z różnych powodów. Czy widzi ksiądz pole do działania w tej kwestii dla Kościoła? Chodzi o to, aby tonować nastroje i łagodzić ewentualne spory. Jeżeli będzie taka potrzeba, bo na razie nie wiemy, jak sytuacja się rozwinie.
– Zacznijmy od tego, że ewentualne pytanie dotyczące uchodźców powinno brzmieć: dlaczego tu są? To fundamentalna sprawa. Wszyscy wiemy, z jakiego powodu uchodźcy znaleźli się na terenie Polski. Na ich terytorium trwa wojna. Jeśli chodzi o stanowisko Kościoła, to na pewno będziemy apelować o spokój i rozsądek. Musimy sobie powiedzieć, czy jesteśmy otwarci na tych, którzy są innej narodowości? Czy jesteśmy otwarci na inne grupy etniczne i religijne? Proszę pamiętać, że 80 proc. społeczeństwa, które do nas przybywa i będzie przybywać, to osoby prawosławne.
– W minioną środę papież Franciszek spotkał się z patriarchą moskiewskim Cyrylem. Franciszek, jak wynika z opisanego komunikatu Watykanu, miał powiedzieć, że: „najwyższą cenę za wojnę płacą ludzie. Są to żołnierze rosyjscy i ludzie, którzy są bombardowani i wskutek tych bombardowań giną”. Jak interpretować te słowa? W mojej ocenie wychodzi na to, że zrównujemy rolę kata z rolą ofiary…
– Nie rozumiem tej wypowiedzi. Nie znam całej wypowiedzi. Natomiast przytoczone przez pana słowa rzeczywiście budzą wiele kontrowersji. Dla mnie papież pozostaje papieżem. Przypuszczam, że w tym przypadku wystąpił jako głowa państwa watykańskiego. Czyli osoba, która działa w dyplomacji między prawosławiem a Kościołem rzymskokatolickim. Papież stoi między państwami i pełni w tym momencie niesamowitą rolę i celem jego wypowiedzi jest jedno.
– Co konkretnie?
– Doprowadzić do tego, żebyśmy nie zamknęli sobie bramy do pomocy przy otwarciu korytarzy humanitarnych.
– Ale patriarcha Cyryl błogosławi rosyjskich żołnierzy. Mówi, że to oni mają rację. Nie wydaje się księdzu, że zabrakło w wypowiedzi papieża potępienia działań Rosji?
– Słowa potępienia padły już nieraz. Papież powiedział, że wojna jest karygodna i jest rzeczywiście czymś najgorszym, co może się wydarzyć. Natomiast w grę wchodzi w tym momencie polityka, której do końca nie rozumiem. Natomiast mam zaufanie, że papież to, co robi, robi po to, aby uzyskać jakieś cele. My byśmy bardzo chcieli wyjść na wojnę i stanąć naprzeciwko Putina i Cyryla z bronią w ręku. My jednak nie mamy żadnej broni. Jako duchowny, jako papież on nie ma żadnego argumentu do tego świata. Może jedynie wzywać do opamiętania się i zaprzestania tej wojny i papież to robi. Natomiast ma pan rację, budzi to mnóstwo znaków zapytania, na które nie mam na dzisiaj satysfakcjonującej odpowiedzi.
My byśmy bardzo chcieli wyjść na wojnę i stanąć naprzeciwko Putina i Cyryla z bronią w ręku. My jednak nie mamy żadnej broni