Putin to bandzior i terrorysta
Nie widzę postępów Rosjan, natomiast Ukraińcy bronią się świet
„Super Express”: – Obserwujemy początek końca tej wojny czy wstęp do długoletniego, wyniszczającego konfliktu? Ppłk Krzysztof Przepiórka:
– Strony ukraińska i rosyjska prowadzą rozmowy. I trudno w tej chwili spekulować. Natomiast Ukraińcy przeszli już do działań nieregularnych.
– Co to znaczy?
– Małe oddziały, wysoce wyspecjalizowane, dobrze wyszkolone i wyposażone atakują tyły agresora, likwidują ważne węzły łączności i środki dowodzenia oraz kolumny zaopatrujące rosyjską armię w materiały. Rosjanom brakuje wszystkiego. Od determinacji po zapasy.
– W dodatku nie wiadomo, kto właściwie rosyjską armią dowodzi.
– Rzeczywiście można odnieść takie wrażenie, bo nawet w przekazach medialnych widzimy te kolumny ciężarówek jadące jedną drogą. Coś niebywałego. Każdy by powiedział: przecież dróg jest więcej, dywersyfikujmy bezpieczeństwo naszych ludzi. A tutaj nie – jest jedna kolumna. Sądzę, że rosyjscy dowódcy oczywiście wyciągają wnioski z tego, co się dzieje, ale od początku to dowodzenie było fatalne. Dla mnie jako żołnierza to zupełnie niezrozumiałe. (…) Nie widzę postępów Rosjan, natomiast Ukraińcy bronią się świetnie.
– Amerykanie ostrzegają przed użyciem przez Rosjan broni chemicznej lub biologicznej. Straszak czy realne zagrożenie?
– Obawiam się, że to nie jest straszak. A słowa Putina, jakoby Ukraińcy ją mieli, są tylko krokiem wyprzedzającym. Rosjanie mogą zrobić jakąś prowokację z użyciem broni chemicznej. Tak było i w Syrii, i w Czeczenii i uważam, że Putin się przed tym nie zawaha. On
przez cały czas prowokuje nie tylko Ukraińców, lecz także kraje NATO. On bardzo chce przetestować ten art. 5 paktu północnoatlantyckiego, czyli zasadę „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Nie podejrzewam, żeby użył broni jądrowej, bo to jest broń obosieczna, ale przetestować ten artykuł będzie chciał.
– A jak może chcieć to zrobić?
– Tak jak do tej pory, czyli przez prowokację – jakaś rakieta spadnie na któryś z krajów bałtyckich albo na Polskę, której Putin nie cierpi. (…) Ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że rosyjski okręt już tonie i coraz więcej szczurów będzie z niego uciekało. Oni się nie pozbierają przez co najmniej kilkanaście lat z tego, co zrobili. Poza tym nikt nie będzie rozmawiał z bandytą, jakim jest Putin. Bo tak trzeba go nazywać – to jest bandzior i międzynarodowy terrorysta. I tak z nim trzeba rozmawiać. Do tej pory tym swoim agresywnym językiem testował odporność zachodnich przywódców, ale teraz wreszcie postawiono mu czerwone, nieprzekraczalne linie. Chociaż ma swoich przyjaciół, jak Le Pen, Salvini czy Orbán, z którymi jeszcze niedawno spotykali się polscy przywódcy. Mimo że już w listopadzie wiedzieli o planowanej agresji…