Psa BY ROZSZARPAŁ córeczkę
zoopsychologii pies był prowadzony przez Rafała M. w taki sposób, by miał skłonności do agresji
Julka miała wtedy tylko pięć latek. Była szczęśliwym brzdącem, którego wszędzie było pełno. Jak każdy maluch w jej wieku uwielbiała się bawić i była bardzo ufna. Niestety, w lipcu ub.r. rzucił się na nią pies. Niemal rozszarpał i trwale oszpecił. Stało się to w mieszkaniu, gdzie był też Rafał M., właściciel psa i ojczym ofiary. Wczoraj stanął przed sądem, oskarżony o doprowadzenie zwierzęcia do zaatakowania dziewczynki.
Julka mieszkała wraz z mamą i jej partnerem Rafałem M. w Twardogórze na Dolnym Śląsku. Razem z Bestią, pitbullem należącym do mężczyzny. Bestia zaatakowała Julkę, która cudem przeżyła. Jednak na jej ciele roi się od blizn.
Zdaniem prokuratury to wina Rafała M. „Dziewczynka oglądała bajki w telefonie należącym do Rafała M. i gdy podeszła do niego, aby mu coś pokazać na ekranie, oskarżony z nieustalonych przyczyn uderzył ją ręką w twarz. Wówczas pies, który dotychczas leżał na podłodze między pokojami, rzucił się na dziewczynkę i ją zaatakował” – czytamy w akcie oskarżenia.
Śledczy dysponują opinią biegłego mówiącą o szkoleniu psa do agresji. – Z uzyskanej w toku śledztwa opinii biegłego z zakresu zoopsychologii dotyczącej oceny zachowania psa wynika, że na sali sądowej przekonywał, że próbował odciągnąć psa
ale nie dał rady zwierzę mogło być szkolone lub prowadzone w kierunku niekontrolowanej agresji – przekonuje prokuratura.
Rafał M. mówił wczoraj, że nie chciał, aby doszło do ataku na dziecko. – Traktowałem Julcię jak własną córkę, a ona mówiła do mnie „tatusiu” – wyjaśniał. Przyznał jednak, że pies bywał wcześniej agresywny, ale nigdy wobec dziecka.
Ani ofiary, ani jej mamy nie było wczoraj na sali sądowej.
Rafałowi M. grozi do 15 lat odsiadki. Prokuratura oskarża: