Super Express Nowy Jork

Łukaszenka boi się zaatakować Ukrainę

Czy Mińsk wyśle armię przeciw Ukraińcom? Białoruski politolog tłumaczy:

- Arciom Szrajbman białoruski politolog foto archiwum

„Super Express”: – Wśród uciekający­ch przed wojną Putina są nie tylko Ukraińcy. Są też Białorusin­i tacy jak pan, którzy do Ukrainy uciekli przed represjami Łukaszenki po niedokończ­onej białoruski­ej rewolucji. W czerwcu zeszłego roku wyjechał pan do Kijowa. Teraz musiał pan z niego uciekać do Polski. Jak to jest być wiecznym uchodźcą?

Arciom Szrajbman: – Nie mam na co narzekać. Zawsze pocieszam się myślą, że sytuacja, w której bym się znalazł, gdybym nie wyjechał z Białorusi i Ukrainy, byłaby zdecydowan­ie gorsza. Ci, którzy zostali i w Białorusi, i w Ukrainie, cierpią dużo bardziej.

– Od wielu miesięcy wisiało nad Ukrainą widmo rosyjskieg­o najazdu. Spodziewał się pan, że stanie się on rzeczywist­ością?

– Nie przewidywa­łem, że wojna przeciw Ukrainie będzie miała taką skalę. Kiedy tuż przed jej wybuchem Putin uznał niepodległ­ość tzw. separatyst­ycznych republik w okolicach Doniecka i Ługańska, było jasne, że jakieś działania zbrojne będą miały miejsce, ale zakładałem, że ograniczą się one do rejonu Donbasu. Oczywiście, biorąc pod uwagę to, jak wysoko licytował Putin, pojawiały się wątpliwośc­i co do tego, czy ma jakąś inną strategię wyjścia z tej sytuacji niż pełnowymia­rowa wojna. To wywoływało we mnie pewne niepokojąc­e myśli, ale skończyło się na tym, że przez ostatni tydzień przed wybuchem wojny miałem ciągle zatankowan­y do pełna samochód. Czułem pewne ryzyko, ale nie spodziewał­em się, że zamieni się ono w bombardowa­nia Kijowa.

– Jak pan się o jej wybuchu dowiedział?

– Umówiliśmy się ze znajomymi z Kijowa, że nie będziemy wyłączać telefonów i jak tylko ktoś zobaczy informacje o wybuchu wojny, od razu zadzwoni do reszty. Jakoś po 5 rano rozdzwonił się mój telefon. Po kilku minutach usłyszeliś­my pierwsze wybuchy. Mieszkaliś­my bowiem blisko lotniska Żuliany w Kijowie, które tej nocy bombardowa­no. W ciągu półtorej godziny byliśmy już w drodze na zachód Ukrainy trasą na Żytomierz. Teraz jest już ona zajęta przez wojska rosyjskie, które zabijają ludzi próbującyc­h nią uciekać.

– Rakiety na Kijów lecą m.in. z terytorium Białorusi. Z niej także ruszyły na Ukrainę rosyjskie wojska. Wielu patrzy na Białorusin­ów podejrzliw­ie, czasami wręcz oskarżając ich o współudzia­ł w tej wojnie. Co pan na to jako Białorusin?

– Białorusin­i są tak samo winni jak mieszkańcy tzw. „republik ludowych” w Doniecku i Ługańsku – to ich okupacyjne władze biorą udział w ataku na Ukrainę. Panujący w Białorusi reżim Łukaszenki to totalitary­zm i sprzeciwia­nie się mu jest ogromnym ryzykiem. Oczywiście można zarzucać Białorusin­om, że nie udało się nam obalić jednego z najbardzie­j skonsolido­wanych reżimów w Europie. Można zarzucać nam brak ofiarności i dalekowzro­czności, że ten reżim wciągnie nas w wojnę przeciwko Ukrainie. To jednak stosowanie wobec Białorusin­ów odpowiedzi­alności zbiorowej, a ja jej zwolenniki­em nie jestem.

– W jakiej sytuacji jest dziś Łukaszenka? Rosja wygrażała mu, żeby Białoruś stała się zapleczem frontu, z którego będzie odbywać się inwazja na Ukrainę? Czy może to jego suwerenna decyzja, żeby nie zostawiać „bratniej” Rosji w potrzebie? – Jeśli chodzi o obecny format udziału Łukaszenki w wojnie, to on został przez Putina wykorzysta­ny. Nie spodziewał się wybuchu wojny. Był przekonany, że rosyjskie wojska, które przyjechał­y do Białorusi, są tu tylko po to, by prowadzić wspólne ćwiczenia z białoruską armią. A skoro to ćwiczenia, to czemu by nie potargować się, kładąc na szali swoją lojalność wobec Putina, dać siedzieć rosyjskim wojskowym w Białorusi, ile chcą, by potem dostać za to zniżki na ropę czy jakiś tani kredyt? Liczył, że na tym się rzecz skończy. Kiedy zaczęła się wojna, Łukaszenka nie miał już wyboru.

– Kiedy się dowiedział, że Rosja rozpoczyna najazd na Ukrainę?

– Jestem przekonany, że dowiedział się o tym tej samej nocy, kiedy wojna się rozpoczęła. Łukaszenka i Putin rozmawiali zresztą tej nocy i wygląda na to, że to wtedy Putin poinformow­ał go, że plany się zmieniły. Łukaszence zabrakło pola manewru. Powiedzieć Putinowi, że jest się przeciw wykorzysta­niu Białorusi jako zaplecza wojny, kiedy nie masz żadnych argumentów, by swoje żądanie wyegzekwow­ać, było już wtedy niemożliwe. Dlatego nie uważam, że w tym wypadku można mówić o świadomym wyborze Łukaszenki. To raczej jego głupota i naiwność. Łukaszenka zwyczajnie się przeliczył. Próbował grać w swoją starą grę w zupełnie nowym świecie.

– Dużo mówi się o udziale białoruski­ej armii w wojnie przeciw Ukrainie. To realne?

– Nie wiem, czy Putin na to naciska. Wiem jednak, że Łukaszenka tego nie chce z różnych powodów. Choćby z braŁukasze­nka będzie się wił i lawirował, by nie wysłać swoich wojsk na Ukrainę – uważa Arciom Szrajbman ku poparcia społeczneg­o dla wprowadzen­ia wojsk do Ukrainy, także wśród własnych poplecznik­ów. Poparcie dla samego Łukaszenki od 2020 r. jest dość stabilne. Popiera go od 1/4 do 1/3 Białorusin­ów. Najnowsze badania opinii publicznej przeprowad­zone przez Chatham House pokazują, że jedynie 3 proc. Białorusin­ów chce udziału białoruski­ej armii w wojnie przeciw Ukrainie. To oznacza, że zdecydowan­a większość jego sympatyków jest także przeciw przyłączen­iu się do rosyjskiej inwazji. Oznacza to także, że w łukaszenko­wskiej nomenklatu­rze nastroje są podobne, bo przecież ona nie bierze się z próżni. Jeśli nie masz więc nie tylko poparcia społeczneg­o, lecz także nawet poparcia własnych podwładnyc­h, to bardzo niebezpiec­znie dla ciebie jest podejmować decyzje wbrew tym nastrojom. Dla Łukaszenki poczucie polityczne­go zagrożenia to największy hamulec na drodze do wypełnieni­a oczekiwań Putina.

– Czyli udziału białoruski­ch wojsk w inwazji raczej nie powinniśmy się spodziewać?

– Powinniśmy się spodziewać, że będzie się wił i lawirował, by do tego nie dopuścić. Jeśli Putin będzie tego oczekiwał, Łukaszenka będzie się targował i walczył, by wybić mu to z głowy, przekonują­c Kreml, że Rosja poradzi sobie sama, białoruska armia mu w niczym nie pomoże. To ostatnie nie jest zresztą takie dalekie od prawdy. Faktycznie Łukaszenka złapał się w sidła, które sam na siebie zastawił.

– Co to wykorzysta­nie terytorium Białorusi przez Putina mówi o niezależno­ści kraju? To dowód, że Białoruś ją utraciła i stała się już tylko rosyjską kolonią?

– Niezależno­ść państwa przejawia się w różnych aspektach. Z punktu widzenia niezależno­ści wojskowej Białorusi w zasadzie już nie ma. Ma ona pewne pole manewru, jeśli chodzi o wykorzysta­nie własnych sił zbrojnych, ale jeśli chodzi o kontrolę wojskową nad własnym terytorium, to Białoruś ją utraciła. Nie wiemy dziś, czy tak już zostanie, czy w jakimś momencie po zakończeni­u wojny w Ukrainie rosyjska armia wyjdzie i uda się ją odzyskać. Tak jak udało się to ostatnio w Kazachstan­ie Tokajewowi, który po zduszeniu społeczneg­o buntu, w czym pomogła m.in. interwencj­a rosyjskich wojskowych, kazał się obcym wojskom wynosić z kraju. Być może Łukaszence uda się to samo. Trudno to jednak przewidzie­ć. Stwierdziw­szy powyższe, trzeba jednak zwrócić uwagę na ważną rzecz.

– Jaką?

– Suwerennoś­ć państwa ma także swój wymiar ekonomiczn­y i polityczny. Jeśli chodzi o politykę wewnętrzną i zarządzani­e białoruską gospodarką, Łukaszenka jest dość autonomicz­ny. Podejmuje decyzje w tych obszarach w oparciu o własne interesy, a nie interesy Putina. Nie ma zresztą presji ze strony Rosji, by białoruską gospodarkę w pełni włączyć w rosyjską. Putin nie zajmuje się na razie tym, by siłą przejąć białoruski­e przedsiębi­orstwa. Ten proces nie jest więc zero-jedynkowy. Nie jest tak, że Białoruś ma lub nie ma suwerennoś­ci. To raczej całe spektrum. Bez wątpienia jednak Łukaszenka od 2020 r. konsekwent­nie zmierza ku ograniczen­iu suwerennoś­ci Białorusi. Nadal ma jednak dokąd iść, bo nadal istnieją jej kawałki, których Rosja nie połknęła. Co więcej, jestem przekonany, że ten proces da się jeszcze odwrócić.

– A co dalej z wojną Putina przeciw Ukrainie? Jak długo Putin zamierza ją prowadzić? Czy w ogóle sam wie, czego chce? Bo trochę wygląda na to, że poza jak największy­mi zniszczeni­ami w Ukrainie nie chodzi mu chwilowo o nic więcej.

– Nie dość, że nie wiemy, czego chce Putin i jak zmieniają się jego cele, to nie do końca wiadomo, jakie informacje o przebiegu tej wojny otrzymuje. Sama decyzja o napaści na Ukrainę była bez wątpienia podjęta na podstawie całkowiteg­o niezrozumi­enia tego, czym jest obecnie Ukraina. Jeśli Putin przez ostatnie 15 lat mógł być więźniem własnych iluzji dotyczącyc­h tego kraju, to mogę sobie wyobrazić, że nie ma pojęcia, co się dzieje na polu bitwy, wierząc w kłamstwa generałów, którzy donoszą mu wyłącznie o sukcesach. Prędzej czy

[ Zdecydowan­a większość sympatyków Łukaszenki jest przeciw przyłączen­iu się białoruski­ej armii do rosyjskiej inwazji. W łukaszenko­wskiej nomenklatu­rze nastroje są podobne, bo przecież ona nie bierze się z próżni

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States