W ringu dwóch kilerów będzie Wkręcili nas z kontuzją Świdra
Maciej Sulęcki rozpoczyna przygotowania do walki o tytuł mistrza świata Nie mógł przyjechać na kadrę, a potrafił strzelić dwa piękne gole w MLS
czerwca w Houston Maciej Sulęcki (33 l.) skrzyżuje rękawice z Jermallem Charlem (32 l.), a stawką pojedynku będzie należący do Amerykanina pas federacji WBC w wadze średniej. Dla Polaka będzie to druga mistrzowska walka. – Zielony pas, marzenie, ale nie spinam się do tego pojedynku tak jak do starcia z Andrade – powiedział nam Sulęcki.
„Super Express”: – na przygotowania?
Maciej Sulęcki: – Jedziemy do Andrzeja Fonfary, chcemy wylecieć do USA już 1 kwietnia, więc to będzie wyjazd na prawie trzy miesiące. Wszystkim na miejscu w Chicago zajmuje się Andrzej i bardzo mu za to dziękuję. Powierzyłem mu wszystkie sprawy organizacyjne i to był strzał w „10”. Zaufałem mu w 100 proc. Ja jestem płatnikiem tych całych przygotowań, powiedziałem więc Andrzejowi, żeby nie żałował hajsu, bo to duża walka i wszystko ma być zrobione na tip-top. To będzie starcie dwóch kilerów!
– Wreszcie obóz z prawdziwego zdarzenia.
– Zgadza się. To tak naprawdę będą moje pierwsze przygotowania w karierze, gdy czuję, że ktoś
Jaki
plan się nimi tak konkretnie zajął. Andrzej dzwoni do mnie kilka razy dziennie, opowiada, co już ogarnął, co ogarnie za chwilę, proponuje miejsca, w których miałbym na te trzy miesiące zamieszkać itd. Po raz pierwszy wszystko będzie zorganizowane tak, jak być powinno, wreszcie będzie tak, że ja będę mógł się zająć tylko i wyłącznie treningami.
– Przed niedoszłymi walkami z Munguią w aspekcie przygotowań nie był tak różowo, prawda?
– Przed Munguią też nie było tak, że oferta była kilkanaście dni przed walką. Był czas na zorganizowanie fajnego obozu, ale wtedy się nie udało. Teraz Fonfara wziął sprawy w swoje ręce i to mnie cieszy. Oczywiście promotorzy zeszli ze swoich procentów, za co im bardzo dziękuję, ale to był mój warunek. Powiedziałem im, że biorę walkę z Charlem, ale muszą spełnić ten warunek, wtedy ta kasa pójdzie właśnie na obóz w USA, sparingpartnerów itd. Tak zresztą działa cały bokserski świat. Promotorzy zaufali mi w sprawie tych przygotowań i teraz wszyscy są zadowoleni.
Ogromne poruszenie, o ile nie skandal przed najważniejszym meczem sezonu w polskiej piłce. Powołany na zgrupowanie kadry Karol Świderski (25 l.) nie przyjechał z powodu kontuzji, a wybiegł w sobotę na boisko w meczu ligi MLS, grał przez 90 minut i strzelił dwa gole.
Czy sztab reprezentacji został celowo wprowadzony w błąd przez klub „Świdra”, a może również sam piłkarz zlekceważył kadrę? Temat zrobił się gorący w sobotę, gdy nazwisko Polaka pojawiło się w wyjściowym składzie Charlotte FC przeciwko FC Cincinnati, a zaczął się rozgrzewać jeszcze bardziej, gdy „Świder” w szóstej minucie strzelił gola. Rzecznik reprezentacji Jakub Kwiatkowski od razu opublikował na Twitterze wiadomość, jaką otrzymał od lekarza
Karol Świderski (25 l.) cudownie ozdrowiał
Charlotte w miniony poniedziałek. Wynika z niej, że napastnik w poprzednim meczu doznał kontuzji mięśniowej uda i będzie zmuszony pauzować przez jeden, dwa tygodnie. „Świder” nie stawił się w poniedziałek w Chorzowie, ale już po pięciu dniach pojawił się na boisku, i to w dobrej formie, skoro dorzucił drugiego gola bombą z rzutu wolnego i zapewnił zwycięstwo. Raczej nieprzypadkowo wobec nagłośnienia sprawy głos zabrał od razu trener Charlotte.
– Decyzja odnośnie występu Świderskiego została podjęta w ostatniej chwili. Powiedział do
mnie: „Trenerze, wyjdę na boisko i podejmę ryzyko”. Sprawdzaliśmy jego stan zdrowia przed meczem. Nasz sztab medyczny zdecydował, że może wyjść, ale jeżeli w trakcie gry poczuje się gorzej, to zostanie zmieniony – powiedział trener Miguel Ramirez.
Dziwne się wydaje, że piłkarz i trener podjęli ryzyko już na początku rozgrywek, narażając zdrowie piłkarza, o ile było z nim coś nie tak. Świderski zagrał prawie cały mecz, bo został zmieniony na kilkadziesiąt sekund przed jego końcem. Sprawa wydaje się kontrowersyjna w sytuacji, gdy w meczu ze Szwecją wykluczony jest występ Milika, niepewny Piątka, a Lewandowski ostatnio trenuje indywidualnie. Pewne jest natomiast, że Świderski zwiększyłby pole manewru selekcjonera.