Wierzę, że zagramy na mundialu
Reprezentacja Polski jutro zagra w Chorzowie ze Szwecją w finale baraży, którego stawką będzie awans na mundial w Katarze. Legendarny napastnik Włodzimierz Lubański (75 l.) wierzy w kadrowiczów i magię Stadionu Śląskiego, na którym strzelił 11 goli dla drużyny narodowej.
„Super Express: – Wierzy pan w awans Polski na mundial? Włodzimierz Lubański: – Tak, opieram to na kilku elementach. Po pierwsze, zawodnicy muszą być „dotknięci” występem ze Szkocją. Nie wyobrażam sobie, aby nie zdawali sobie sprawy z tego, że rozegrali przeciętny mecz. Dlatego jestem przekonany, że w spotkaniu ze Szwedami włożą więcej siły i wysiłku, że podejdą do niego inaczej. Po drugie, zagramy przed własną publicznością na Stadionie Śląskim. Po trzecie, zagramy w innym zestawieniu. Mam nadzieję, że to wszystko pozytywnie się dla nas ułoży.
– Ze Szkocją nie zagrał Robert Lewandowski. Brak kapitana rzucał się w oczy. Czy musimy liczyć na jego błysk?
– Tyle że on sam nie wygra meczu. Wiadomo, że będzie miał wpływ na boiskowe wydarzenia, aby pociągnąć drużynę. Jednak nie może być tak, że wszystko będzie uzależnione od formy jednego zawodnika. Przeciwko Szwedom musi być zespół, który będzie przygotowywał akcje. Obserwując starcie ze Szkocją, byłem zaskoczony dwoma rzeczami. Po stracie piłki z naszej strony był słaby pressing i w ogóle brak koordynacji. Szkoci „klepali” sobie piłkę, a my nie potrafiliśmy podejść bliżej i agresywnie jej odebrać. Poza tym było tak mało akcji oskrzydlających pod bramką rywala...
– Jak pan scharakteryzuje Szwedów?
– To mistrzowie świata w przeszkadzaniu. Tak ich nazywam od lat. Zagramy z rywalem, którego trudno pokonać. Szwedzi potrafią skoncentrować się na odbiorze piłki i szybko reagują po jej stracie. Ponadto podchodzą bardzo wysoko i grają bardzo agresywnie. Na to z ich strony trzeba się przygotować. Trzeba zdawać sobie sprawę z rangi meczu. Zobaczymy w nim prawdziwą wartość polskiego zespołu.
– Strzelił pan 11 goli dla reprezentacji Polski na Stadionie Śląskim, co jest najlepszym wynikiem. Jak pan wspomina mecze w „Kotle Czarownic”?
– To był mój stadion. Zawsze czułem się na nim dobrze. To był dla mnie wspaniały okres. Dlatego Stadion Śląski kojarzy mi się z wielką radością kibiców zarówno podczas meczów drużyny narodowej, jak i Górnika Zabrze. Był też ten jeden przykry moment, gdy w meczu z Anglią doznałem kontuzji. Jednak patrząc na całość, to z gry na tym stadionie wyniosłem więcej miłych i sympatycznych chwil niż tych smutnych.
Włodzimierz Lubański przed finałem barażu ze Szwedami