Odchodzimy od rosyjskiej ropy NIE CHCEMY FINANSOWAĆ WOJNY
Rząd
zapowiada
szybkie
[ Jako rząd zrobiliśmy wszystko – poprzez obniżkę podatków pośrednich – żeby zdusić inflację. I gdyby tego nie było, inflacja zapewne byłaby jeszcze wyższa
odejście
od
importu
rosyjskich
surowców
Radio Plus: – Premier Mateusz Morawiecki mówił, że rezygnacja z rosyjskich surowców w średniej i dłuższej perspektywie może oznaczać finansowe korzyści. Rozumiem jednak, że w krótszej będzie tylko drożej?
Jacek Sasin: – Cały czas jest drożej. Można powiedzieć, że borykamy się z tym od wielu miesięcy. Jeszcze przed wojną w Ukrainie mieliśmy bardzo gwałtowny wzrost cen surowców energetycznych. Przede wszystkim gazu, który w ekstremalnych momentach podrożał kilkanaście razy w stosunku do tego, jak to było pół roku temu. Spodziewam się, że niestety może to dotyczyć również dalszego wzrostu ceny ropy naftowej w związku z tym, że wszyscy chcemy odchodzić od ropy rosyjskiej. My nie chcemy w ten sposób finansować agresji Putina i to jest zrozumiałe.
– To jak bardzo podrożeje paliwo? W tym roku można się spodziewać 10 zł za litr?
– Nie chcę wróżyć z fusów, bo to zależy do tego, ile kosztują surowce energetyczne na rynkach światowych. My jako rząd zrobiliśmy wszystko, żeby te ceny ograniczać. Przede wszystkim zrezygnowaliśmy z tych wszystkich danin, które wpływały do budżetu: VAT czy akcyzy. Czyli my jako państwo już na tym nie zarabiamy.
– Są jeszcze jakieś instrumenty, z których rząd może skorzystać? Może marża Orlenu?
– Zysk Orlenu nie wypracowuje się na stacjach benzynowych ze sprzedaży paliwa. To jest niewielki udział w tym zysku. To kilkanaście procent z tego, co pamiętam. Orlen zarabia zupełnie na czym innym. W dużej części zarabia również za granicą. Jako firma nie może sprzedawać produktu taniej, niż nabywa surowiec. To byłoby oczywiste działanie na niekorzyść spółki. Zapewniam państwa, że ta marża jest dzisiaj na zupełnie minimalnym poziomie, o czym niech świadczy to, że cena benzyny w Polsce jest najniższa w Europie. Nie przyjeżdżaliby do nas masowo Niemcy, Czesi czy Słowacy tankować na polskich stacjach, a to jest przecież widoczne w przygranicznych regionach. To pokazuje, że my i Orlen rzeczywiście na tym nie zarabiamy. Wzrost cen jest jednak oczywisty. Surowce musimy kupować po wyższych cenach i jeśli pan pyta o prognozy, to jeśliby się udało rzeczywiście przekonać państwa OPEC – a takie rozmowy trwają – do zwiększenia wydobycia albo doszłoby do poluzowania systemu sankcyjnego wobec Iranu, to są gdzieś te kierunki, w których wszyscy będziemy podążać. Ten wzrost cen nie dotyczy bowiem tylko Polski, ale całego świata.
– Ma być embargo na rosyjski węgiel i w projekcie ustawy, która mówi właśnie o wprowadzeniu tego zakazu sprowadzania rosyjskiego węgla jest mowa o zwiększeniu polskiej produkcji. I to przede wszystkim ona miałaby zastąpić węgiel z Rosji. Są takie możliwości techniczne?
– W mniejszym stopniu są one już dzisiaj. Natomiast w dłuższej perspektywie czasu oczywiście są możliwe w większym wymiarze. To jednak wymaga inwestycji. Przypomnę, że my przez wiele ostatnich lat, nie tylko w czasach naszych rządów, ale i w czasie rządów naszych poprzedników mieliśmy kurs na wygaszanie górnictwa.
To oznaczało maksymalne ograniczenie inwestycji. W tej chwili oczywiście te inwestycje zwiększające wydobycie węgla będą niezbędne i będziemy to robić. To chcę bardzo wyraźnie podkreślić, bo to jest niezbędne dla bezpieczeństwa energetycznego Polski.
– Jak bardzo można zwiększyć to wydobycie? Rocznie o milion, dwa miliony, trzy? – W tej chwili rzeczywiście to jest niższa skala poprzez zachęty dla górników do tego, aby więcej pracować w godzinach nadliczbowych. To już praktykowaliśmy w momentach kryzysowych. Natomiast oczywiście niezbędny będzie import, ale z innych kierunków niż rosyjski. Dzisiaj z Rosji do Polski płynie około 8 mln t węgla i chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, że żadne spółki Skarbu Państwa, spółki energetyczne węgla z Rosji od dawna nie kupują. Mówimy o imporcie, który jest importem firm prywatnych na potrzeby przede wszystkim ciepłownictwa samorządowego i indywidualnych klientów. Tym segmentom zapewnimy dostawy – i mamy już takie ustalenia z partnerami zagranicznymi – importem z innych krajów i właśnie częściowo również tym zwiększeniem wydobycia krajowego.
– A czy, jeżeli chodzi o inwestycje w elektrownie atomowe, w tej chwili jest możliwe przyspieszenie inwestycji?
– Technologia małych reaktorów jądrowych nieustannie się rozwija. W związku z czym oczywiście nie mogę przewidzieć, co będzie za rok, dwa czy trzy lata i czy nie będziemy mogli mieć do tej technologii szybszego dostępu. Dzisiaj mówimy całkowicie realnie – 2029 to jest ten rok, kiedy możemy mieć pierwszy mały reaktor jądrowy w Polsce.
– Porozmawiajmy o cenach artykułów spożywczych w sklepach. Jest susza, wojna, kwestia nawozów i mnóstwo innych czynników, które będą wpływały zapewne na bardzo znaczący wzrost cen. Czy holding spożywczy, który teraz powstaje, już w perspektywie miesięcy może w jakikolwiek sposób przeciwdziałać wzrostowi tych cen?
– Na pewno będzie miał wpływ na rynek spożywczy. Jeśli chodzi o rynek spożywczy, to niezależnie od nawozów, które oczywiście podrożały parokrotnie i to jest również potężny problem, zaproponujemy dopłaty dla rolników do nawozów. Ale też wojna na Ukrainie spowodowała i spowoduje jeszcze w przyszłości duży wzrost cen na rynkach zbóż, a to się potem przełoży na produkty spożywcze. I teraz holding będzie przede wszystkim przeciwdziałał możliwym działaniom spekulacyjnym. Zawsze w okresie kryzysu, kiedy ceny rosną, jest taka pokusa, aby pośrednicy zarabiali jeszcze więcej. Holding jako państwowy podmiot oczywiście musi również dbać o zysk, bo jest podmiotem gospodarczym, ale w wymiarze rozsądnym. Przede wszystkim będziemy dążyć do tego, żeby rolnicy dostawali godziwą zapłatę za swoje produkty, a jednocześnie żeby te ceny nie były potem maksymalizowane w detalu do odbiorcy.
– Inflacja w Polsce to już 10,9 proc...
– Powiem tylko tyle: my jako rząd zrobiliśmy wszystko – poprzez obniżkę podatków pośrednich – żeby zdusić inflację. I gdyby tego nie było, inflacja zapewne byłaby jeszcze wyższa. To są te rzeczy, o których rozmawiamy, a które są od nas niezależne. Wzrost cen surowców energetycznych czy wzrost cen żywności – to wpływa właściwie na ceny wszystkich produktów. Do tego dochodzi sytuacja na rynku pracy. Mamy ubytek pracowników z Ukrainy, którzy wrócili do swojego kraju, aby walczyć w jego obronie. To powoduje perturbacje, a tym samym wzrost cen. To jest coś, co jest nie tylko polską specyfiką, ale ogólnoeuropejską, a właściwie ogólnoświatową.