Dopóki Putin jest u władzy nie uzna porażki Rosji
„Super Express”: – 2 marca rosyjskie samoloty naruszyły przestrzeń powietrzną Szwecji i miały być wyposażone w broń jądrową. Zmienia to cokolwiek w obecnym układzie sił i nerwów?
Gen. Jan Rajchel: – Moim zdaniem nie. To było na początku marca, bezpośrednio po ogłoszeniu przez Zachód sankcji przeciwko Rosji, która w odpowiedzi na te działania podniosła do najwyższego stopień gotowości swojego potencjału nuklearnego. Najprawdopodobniej te samoloty mogły tych głowic jądrowych nie mieć lub mieć je nieuzbrojone – była to wyłącznie demonstracja siły. Wydaje mi się bardzo mało prawdopodobne, aby ewentualne uderzenie jądrowe przeprowadzono na kraj neutralny, jakim jest
Szwecja, zwłaszcza że z tego, co podają źródła, były to samoloty starszej generacji. Naruszenie tej przestrzeni powietrznej pewnie było celowe, choć nie można tu wykluczyć jakiejś drobnej pomyłki. Na pewno sam lot był prowokacją, ale nie przywiązywałbym do tego większej wagi.
– Jak wielu tego typu prowokacji strony rosyjskiej powinniśmy się spodziewać w najbliższym czasie? Musimy być przygotowani na „przypadkowo” zagubione rakiety, które mogą spaść na teren któregoś z krajów członkowskich NATO? – W takiej sytuacji, jaka jest obecnie, tego typu celowe działanie jest raczej niemożliwe. Oczywiście trwa wojna i może dojść do sytuacji, w której jakieś systemy uzbrojenia przedostaną się w przestrzeń powietrzną NATO, ale raczej nie będzie to działanie celowe. Nie wiemy, co będzie za jakiś czas, ale Rosja, działając aktualnie na wielu frontach w Ukrainie, nie odnosi sukcesów. Dlatego otwieranie jakiegoś kolejnego fortu, na którym musiałaby spotęgować swój wysiłek, uważam za mało prawdopodobne. – Coraz częściej słyszymy opinie, że „Rosja już wojnę przegrała”. Rozumiem, że według pana są one przedwczesne?
– Powiem tak: Ukraina już tę wojnę wygrała, bo to, co zrobiła – bez względu na to, jak ta sytuacja się zakończy – to jest naprawdę wielki sukces militarny, którego nikt się nie spodziewał. Natomiast czy Rosja tę wojnę przegrała? Byłbym bardzo ostrożny, bo zaangażowała tylko niewielką część swoich sił operacyjnych do działania na kierunku ukraińskim. Musimy pamiętać, że wszystkie działania, które podjęło NATO, wzmacniając swoje siły na flance wschodniej i w innych rejonach i podnosząc swoją gotowość bojową, spowodowały to, że Rosja także musi znaczną część swoich sił w tych miejscach utrzymywać w wysokich stopniach gotowości bojowej. I nie może ich odpuścić, żeby wspomóc kierunek ukraiński. Trudno też wyrokować, w jakim stanie technicznym, moralnym i wyszkolenia są te siły główne Rosji. Prawdopodobnie to lepsza sytuacja niż ta, którą obserwujemy na jej południowych granicach. Ale nie chciałbym się o tym przekonywać.
– Według brytyjskiego i amerykańskiego wywiadu Władimir Putin jest notorycznie oszukiwany przez dowódców, swoich współpracowników, jeśli chodzi o sytuację na froncie, stan armii i ogólną ocenę sytuacji. Pana zdaniem to możliwe, żeby Putin nie miał pełnej wiedzy w tej sprawie?
– Trudno sobie wyobrazić, żeby w tym przypadku dowódca kraju-agresora miał szczegółowe informacje dotyczące tego, co się dzieje na froncie. Myślę, że Putin nie miał wystarczających informacji o stanie własnych sił zbrojnych, a przede wszystkim sił zbrojnych Ukrainy przed rozpoczęciem konfliktu. Albo nie dostał ich od własnego wywiadu i doradców, albo to oni tych informacji nie mieli, albo został oszukany. – A jeśli chodzi przebieg samego konfliktu?
– To nie oszukujmy się, Putin jest byłym oficerem KGB, ma doświadczenie wojskowe i polityczne i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli wojna miała się zakończyć w trzy – pięć dni, a trwa niemal 40, to nie jest dobrze. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby dawał się tu oszukać i zwodzić informacjami, że tak naprawdę jest dobrze. Ale szczegółów może nie znać. (…) Na froncie wschodnim jest jednak nadal gorąco, Rosjanie nękają ostrzałami artyleryjskimi i rakietowymi, dokonując pojedynczych uderzeń. To tam decydują się teraz losy tej wojny. (…) Główny scenariusz Putina, czyli zajęcie całej Ukrainy, jest już jednak niewykonalny. Ale dopóki Putin będzie przy władzy, to nie uzna porażki Rosji.
Ukraina już wygrała tę wojnę, ale Rosjanie jeszcze jej nie przegrali – mówi gen. Jan Rajchel
o