Viktorowi Orbánowi dobrze współpracuje się z Putinem
Wybory na Węgrzech bez większych zaskoczeń. Wygrywa sojusznik Kremla
„Super Express”: – Spodziewał się pan tak ogromnej przewagi Viktora Orbána i jego partii nad zjednoczonym blokiem partii opozycyjnych?
Dr Tomasz Słomka: – Nie, szczerze mówiąc, nie spodziewałem się. A jeszcze bardziej się tego nie spodziewałem ponad miesiąc temu, kiedy bardzo wiele rzeczy mogło się potoczyć zupełnie inaczej. Stawiałem raczej na wynik w okolicach remisu. Ale jest wojna w Ukrainie i naturalne w takich warunkach są dążenia do skupienia się wokół przywódcy, który powinien zapewnić bezpieczeństwo. Zresztą władze węgierskie nie ukrywały niechęci wobec Ukrainy i tego, że nie mają zamiaru jakoś szczególnie się w pomoc dla niej angażować.
– Wygrały źle rozumiane interesy narodowe.
– Interesy narodowe, moja chata z kraja, ja muszę mieć bezpieczeństwo w moim domu i odpychać jak najdalej to, co złe…
– ...a to, że jesteśmy pod butem Putina, nam nie przeszkadza.
– Orbán przez cały okres swojego funkcjonowania jakoś szczególnie nie czuł wstrętu do Władimira Putina i dobrze się z nim Węgrom współpracowało na wielu polach. Mamy tego finał i kwintesencję właśnie w postaci tych wyborów.
– Orbán wygrał te wybory dzięki wojnie w Ukrainie?
– Bardzo mu ona pomogła. Ma ponad 50 proc. i właściwie kontroluje Zgromadzenie Krajowe, ma po raz kolejny większość konstytucyjną. W tym momencie może bez problemu zrobić wszystko.
– Jego wystąpienie po podaniu wstępnych wyników było dość szokujące. Mówił o tym, że odnieśli zwycięstwo, które „widać z Księżyca, a na pewno z Brukseli”, a media, unijnych biurokratów i przede wszystkim prezydenta Ukrainy nazwał „wrogami”, z którymi musieli walczyć. – To niebywałe, że Zełenski jest postrzegany przez Orbána jako wróg, czynnik destabilizujący, podczas gdy w Buczy i innych miejscach nie odkrywamy ciał zamordowanych Rosjan, tylko zamęczonych ukraińskich cywilów. Jak widać, w dzisiejszych czasach, wydawałoby się, że w czasach wolności i humanitaryzmu, nie szokuje to przywódcy europejskiego kraju, który jest w Unii Europejskiej i w NATO. To jest dla mnie najbardziej szokujące, że polityka staje się tak amoralna i tak nieczuła na to, do czego została powołana. Czyli do opieki nad ludźmi. To czysty egoizm.
– Co teraz powinna zrobić Unia Europejska? Jak zareagować na słowa i czyny
Orbána? I czy w ogóle będzie chciała cokolwiek robić?
– Bardzo dobre pytanie, bo ja chciałbym wiedzieć na samym początku, czego właściwie chce Unia Europejska. Bo jeśli pogłoski mówiące o tym, że kolejna pula sankcji ma być czymś, co właściwie je zmiękczy, okażą się prawdziwe, to dla mnie będzie to równie szokująca wiadomość, co wystąpienie Orbána na wiecu powyborczym. W tej chwili jedyną drogą jest bardzo ostre i silne stanowisko, bo tylko taki język rosyjskie władze rozumieją. A co Unia zrobi z Orbánem? Wydaje mi się, że jeśli chodzi o stosunek do Ukrainy, to nie będzie próbowała na niego wpływać. Po prostu zostawi to tak, jak jest, bo wie, że Orbán tym bardziej się okopie na swoim stanowisku. Sądzę natomiast, że Unia będzie mogła – jeśli będzie chciała – używać nadal mechanizmu praworządności.