Polska szarża MICHAŁ LISTKIEWICZ
Rugby to piękna gra, ale przez wiele lat traktowana u nas po macoszemu. Może świetny mecz Polaków z Litwą sprawi, że wrócą czasy teamu Andrzeja Kopyta, dziś komentatora świetnie przybliżającego tajniki jajowatej piłki. Szkoda, że tak mało widzów dotarło na gdyński stadion, widowisko było lepsze niż niejedna ligowa kopanina piłkarska. Zdecydowanie nie warto iść do krakowskiego Teatru Starego na pornograficzny bełkot przereklamowanego duetu Monika Strzępka – Paweł Demirski. Ich dzieło „Jeńczyna” jest profanacją kultowej sceny, a transfer pani Moniki do równie zasłużonego Teatru Dramatycznego w Warszawie źle wróży. Obym się mylił i tak chwalone „zaangażowanie społeczne” pani reżyser poszło w dobrym kierunku. Obrzydliwie bogaty amerykański inwestor szuka w Polsce klubu piłkarskiego, w który chciałby zainwestować. Ma już dwa w Anglii i trzy w Skandynawii. Stawia jeden warunek: zero wulgaryzmów, bandyterki, przemocy wokół klubu. I kogo mu poradzić? Może Termalikę Brukbet Nieciecza lub Radunię Stężyca? Paradoksalnie
im mniejsza miejscowość, tym większa kultura bycia i normalność. Małe jest piękne a „wsiowość” brzmi dzisiaj dumnie. Wiadomo, że kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. To zdanie podpowiadam selekcjonerowi Czesławowi Michniewiczowi, gdy znowu trafi na niezręczne pytanie dziennikarza. Lubimy ludzi wyluzowanych i dowcipnych, nie trawimy obrażalskich i ponuraków. Dlatego nazwanie mnie „śliskim wężem” przez bardzo znanego piłkarza i prezesa traktuję z uśmiechem politowania. I syczę sobie dalej.