Niebieski orszak odprowadził Pana Torpedę
Na prośbę rodziny Natanka (†7 l.) żałobnicy przywdziali błękitne stroje
Natan Gajk to niezwykły chłopiec, który poruszał serca Polaków. Wszyscy znali go jako Pana Torpedę. Chłopiec był najdzielniejszym z wojowników. Przez t rzy lata toczył pełną bólu i łez walkę z paskudnym nowotworem. Ku rozpaczy najbliższych i wszystkich ludzi dobrej woli przegrał. W środę pożegnał go tłum żałobników.
To był pogrzeb inny niż wszystkie. Rodzina małego wojownika wcześniej zwróciła się do żałobników z niezwykłą prośbą. – Prosimy o nieubieranie się na czarno, tylko na niebiesko – poinformowała ciocia chłopca Marta Witecka. W środę przed godz. 13 cmentarz przy ul. Wojska Polskiego w Sosnowcu (woj. śląskie) zaroił się od niebieskich postaci ocierających łzy z policzków. Wielu z nich miało w rękach balony tego samego koloru. Ktoś przyszedł z uszy
tą torpedą. W kaplicy przy urnie z prochami chłopca była najbliższa rodzina, przyjaciele, ludzie, którzy wspierali leczenie. Uroczystości pożegnalne rozpoczęła muzyka z filmów Marvela, które Natan uwielbiał. Ceremonia miała charakter świecki. – Nas nie powinno tu być – mówił zgromadzonym mistrz ceremonii Szymon Widera. – Natan powinien być w szkole, uczyć się tabliczki mnożenia, grać w piłkę nożną z kolegami. Proszę, byśmy otulili Natana wspomnieniami i myślami – dodał. Przypomniał też słowa Janusza Korczaka: „Gdy umiera człowiek, staje się pustka, gdy zaś umiera dziecko, umiera cały świat”.
Z kaplicy błękitny kondukt wyruszył na miejsce pochówku małego wojownika. Niewielką urnę złożono do grobu. Zapadła minuta ciszy, która została przerwana przez syreny strażackie. Jednocześnie żałobnicy wypuścili w niebo mnóstwo baloników.