Erwina miała osobowość wielkiego mistrza
Przez wiele lat ną i charyzmatyczną. Taka z jej nazwiskiem osobowość mistrza. Dysponowała kojarzyło się wielką mocą napędową. w Polsce łyżWybitna jednostka, wiarstwo szybkie. Dwa która w tamtych czasach lata temu rak kości ciągnęła całą dyscyplinę.
przykuł ją do łóżka, Gdyby nie ona, panczeny
a nogi, które niosły ją byłyby wówczas niewiele znaczącą do sukcesów, odmówiły Zygmunt (50 l.) dyscypliną. Wskazywała
posłuszeństwa. Erwina Ryśkierunek niczym latarnia morska.
-Ferens (1955–2022) liczyła na cud. Wszyscy starali się ją dogonić.
Ten się nie zdarzył. Zmarłą panczenistkę Pani Erwina wspomina jej młodszy kolega, Paweł Zygmunt (50 l.), wielokrotny mistrz i rekordzista kraju.
– Miałem szczęście, że zetknąłem się z nią jeszcze na torze, w ostatnim roku jej występów – mówi „Super Expressowi” Paweł Zygmunt. – Do końca kariery dominowała w polskim łyżwiarstwie. Była osobą bardzo walecz
O śmierci Erwiny Ryś–ferens (†67 l.) pisaliśmy w czwartek
zdobyła trzy brązowe medale MŚ w wielobojach (1978, 1985, 1988), ale na podium olimpijskie nie było jej dane wjechać.
– Urodziła się w takim czasie, gdy wszyscy w Polsce byliśmy „zawodowymi amatorami”, a poziom naszej technologii, organizacji czy obiektów nie dorastał do świata – uważa Paweł Zygmunt. – Jestem pewny, że to z powodu marnych warunków Erwina nie zdobyła olimpijskiego medalu. Ale doszła do światowego poziomu – dzięki determinacji, zaangażowaniu i opiece swojego sztabu, w takim zakresie, jaki był wtedy możliwy. Wielokrotnie powtarzała, że katowała się treningiem. Jej trening miał rzeczywiście wymiar ekstremalny – kończy czterokrotny olimpijczyk.