Nikt nie chce pracować z Kamalą Harris?
Kolejna ważna osoba odchodzi z biura Kamali Harris (58 l.). Tym razem chodzi o samą szefową sztabu, Tinę Flournoy (66 l.), która od lat pracuje dla polityków z Partii Demokratycznej. Parę miesięcy temu „Washington Post” i „Politico”, powołując się na wywiady z 22 byłymi pracownikami wiceprezydent USA, pisały o nieprzyjemnej atmosferze i mobbingu w otoczeniu Harris. Może to nie Flournoy była źródłem problemu?
– Z Kamalą (Harris – red.) musisz przygotować się na ciągły, niszcząna cy krytycyzm i jej brak pewności siebie – tak anonimowo mówił o pracy w biurze Harris jeden z jej byłych współpracowników na łamach „Washington Post”.
Byli podwładni wiceprezydent w wywiadach dla mediów mówili też o sytuacjach, w których Harris nie czytała dokumentów, a potem chodziła nieprzygotowana na zebrania i zrzucała na innych winę za swoje wpadki. Pracownicy mieli czuć się w biurze Harris niedoceich niani, a pomysły były rzekomo odrzucane bez żadnego uzasadnienia. Od początku sprawowania urzędu przez wiceprezydent, z pracy odeszli między innymi szefowa przedstawicieli prasowych Symone Sanders (33 l.) i inni pracownicy, którzy zajmowali się kontaktami medialnymi i wystąpieniami publicznymi: Peter Velz, Vincent Evans, Ashley Etienne (44 l.).
W zeszłym tygodniu
Biały Dom potwierdził portalowi „Politico”, że Tina Flournoy również żegna się z prezydencką administracją. Decyzja zaczęła budzić podejrzenia na temat traktowania urzędników sztabu. Flournoy potwierdziła swoje odejście w mailu rozesłanym do pracowników. Pracę z Kamalą Harris określiła jako „wspaniałą szansę”.