I m a fi na ł wypatruje
Dwa gole Flavio Paixo (38 l.) w meczu z Wartą, z których jeden był jego setnym w ekstraklasie, umocniły Lechię na czwartym miejscu w tabeli. Zespół trenera Tomasza Kaczmarka, równolatka Flavio, zwiększył szansę na start w europejskich pucharach. – Byliśmy skoncentrowani na pracy i rozwiązaliśmy nasze problemy, ale nigdy nie byliśmy w kryzysie, bo nie przegraliśmy dwóch meczów z rzędu – mówi Kaczmarek.
„Super Express”: – Wróciła Lechia z początku pana pracy w Gdańsku?
Tomasz Kaczmarek: – Już po treningach w marcu mówiłem, że forma zespołu idzie do góry i przyjdą wyniki. Przyszły w ważnym momencie, bo walczymy o czwarte miejsce dające grę w europejskich pucharach. Chcemy to wspólnie osiągnąć i wszystko jest w naszych rękach.
– Skąd wziął się kryzys na początku tej rundy i cztery porażki?
– Nie byliśmy w kryzysie. Między grudniem a marcem mieliśmy trudny terminarz i kilka problemów na wyjazdach. Ludzie szybko zapomnieli, że Lechia poprzedni sezon skończyła na siódmym miejscu, a powrót do czołówki ligi jest naprawdę wymagający. Drużyny nie można zbudować w dwa miesiące, ale rozumiem, że wiele osób się na tym nie zna. Odłączam się od zewnętrznych oczekiwań, bo nie wpływa to dobrze na moją pracę.
– Flavio po jednym z meczów zarzucił panu, że drużyna jest źle przygotowana pod względem fizycznym...
– Na temat sytuacji z Flavio już wszystko powiedziałem i nie wracam
– Byliśmy w poważnym kryzysie mentalnym i zdrowotnym, zgubiliśmy poziom, a w pierwszym meczu play-off na własne życzenie postawiliśmy się pod ścianą – przypomina prezes Jastrzębskiego Węgla Adam Gorol w rozmowie z „Super Expressem”.
Decyzją szefa klubu Gardini, współautor mistrzostwa Polski 2021, został zawieszony, a jego miejsce zajął asystent Nicola Giolito. Stało się to w trakcie ćwierćfinału i było ryzykownym krokiem.
– Nawet kibic średnio znający się na siatkówce dostrzegał, że pogudo tego. Wszystko jest wyjaśnione i uregulowane, kontynuujemy wspólną pracę i drogę. Wszystkie decyzje podejmiemy wewnątrz klubu i ogłosimy we właściwym momencie. – Po meczu z Szachtarem powiedział pan, że rywal pomógł przećwiczyć wam pewną taktykę. Co konkretnie?
– Szachtar ma niepowtarzalny styl gry, może nawet najlepszy atak pozycyjny w Europie, jeśli chodzi o pomysł, choć chwilowo brakuje im kilku wykonawców. To, co robił trener Roberto De Zerbi, prowadząc włoskie Sassuolo, było niesamowite i stało się dla mnie inspiracją. Po meczu w Szachtarem utwierdziłem się, że zespół dobrze czuje się w ustawieniu w rombie. Tak zagraliśmy z Górnikiem Zabrze i przełamaliśmy wyjazdową niemoc. biliśmy atuty, a przede wszystkim nie została wykorzystana ławka zespołu, uważana za najlepszą w Polsce. Po to ponosimy duże koszty finansowe, żeby grać tymi zawodnikami. Trener Giolito pokazał, jak to się robi – podkreśla prezes Gorol. – Czy jestem ryzykantem? Nie grywam w pokera i nie uważałem, że to olbrzymie ryzyko. Gdybym nie sądził, że pozbycie się szkoleniowca jest właściwe, tobym tego nie zrobił – zapewnia szef Jastrzębskiego Węgla.
Siatkarze ze Śląska awansowali do finału po dwukrotnym pokonaniu 3:0 Skry Bełchatów. Teraz mają tydzień do startu wielkiego finału, ale nie znają jeszcze rywala. W najbliższą sobotę okaże się, czy będzie nim Zaksa Kędzierzyn, czy Aluron Zawiercie. W tej parze jest remis 1–1.
Z kędzierzynianami mistrzowie Polski mają niezałatwione rachunki, ostatnio kilka razy dostali od Zaksy mocno po głowie.
– Wyczuwam u graczy złość przez to, że nie mogli nawiązać ostatnio walki i dostrzegam chęć sportowej zemsty na przeciwniku – nie ukrywa prezes Gorol.