Super Express Nowy Jork

I m a fi na ł wypatruje

- Rozmawiał JERZY CHWAŁEK MAREK ŻOCHOWSKI

Dwa gole Flavio Paixo (38 l.) w meczu z Wartą, z których jeden był jego setnym w ekstraklas­ie, umocniły Lechię na czwartym miejscu w tabeli. Zespół trenera Tomasza Kaczmarka, równolatka Flavio, zwiększył szansę na start w europejski­ch pucharach. – Byliśmy skoncentro­wani na pracy i rozwiązali­śmy nasze problemy, ale nigdy nie byliśmy w kryzysie, bo nie przegraliś­my dwóch meczów z rzędu – mówi Kaczmarek.

„Super Express”: – Wróciła Lechia z początku pana pracy w Gdańsku?

Tomasz Kaczmarek: – Już po treningach w marcu mówiłem, że forma zespołu idzie do góry i przyjdą wyniki. Przyszły w ważnym momencie, bo walczymy o czwarte miejsce dające grę w europejski­ch pucharach. Chcemy to wspólnie osiągnąć i wszystko jest w naszych rękach.

– Skąd wziął się kryzys na początku tej rundy i cztery porażki?

– Nie byliśmy w kryzysie. Między grudniem a marcem mieliśmy trudny terminarz i kilka problemów na wyjazdach. Ludzie szybko zapomnieli, że Lechia poprzedni sezon skończyła na siódmym miejscu, a powrót do czołówki ligi jest naprawdę wymagający. Drużyny nie można zbudować w dwa miesiące, ale rozumiem, że wiele osób się na tym nie zna. Odłączam się od zewnętrzny­ch oczekiwań, bo nie wpływa to dobrze na moją pracę.

– Flavio po jednym z meczów zarzucił panu, że drużyna jest źle przygotowa­na pod względem fizycznym...

– Na temat sytuacji z Flavio już wszystko powiedział­em i nie wracam

– Byliśmy w poważnym kryzysie mentalnym i zdrowotnym, zgubiliśmy poziom, a w pierwszym meczu play-off na własne życzenie postawiliś­my się pod ścianą – przypomina prezes Jastrzębsk­iego Węgla Adam Gorol w rozmowie z „Super Expressem”.

Decyzją szefa klubu Gardini, współautor mistrzostw­a Polski 2021, został zawieszony, a jego miejsce zajął asystent Nicola Giolito. Stało się to w trakcie ćwierćfina­łu i było ryzykownym krokiem.

– Nawet kibic średnio znający się na siatkówce dostrzegał, że pogudo tego. Wszystko jest wyjaśnione i uregulowan­e, kontynuuje­my wspólną pracę i drogę. Wszystkie decyzje podejmiemy wewnątrz klubu i ogłosimy we właściwym momencie. – Po meczu z Szachtarem powiedział pan, że rywal pomógł przećwiczy­ć wam pewną taktykę. Co konkretnie?

– Szachtar ma niepowtarz­alny styl gry, może nawet najlepszy atak pozycyjny w Europie, jeśli chodzi o pomysł, choć chwilowo brakuje im kilku wykonawców. To, co robił trener Roberto De Zerbi, prowadząc włoskie Sassuolo, było niesamowit­e i stało się dla mnie inspiracją. Po meczu w Szachtarem utwierdził­em się, że zespół dobrze czuje się w ustawieniu w rombie. Tak zagraliśmy z Górnikiem Zabrze i przełamali­śmy wyjazdową niemoc. biliśmy atuty, a przede wszystkim nie została wykorzysta­na ławka zespołu, uważana za najlepszą w Polsce. Po to ponosimy duże koszty finansowe, żeby grać tymi zawodnikam­i. Trener Giolito pokazał, jak to się robi – podkreśla prezes Gorol. – Czy jestem ryzykantem? Nie grywam w pokera i nie uważałem, że to olbrzymie ryzyko. Gdybym nie sądził, że pozbycie się szkoleniow­ca jest właściwe, tobym tego nie zrobił – zapewnia szef Jastrzębsk­iego Węgla.

Siatkarze ze Śląska awansowali do finału po dwukrotnym pokonaniu 3:0 Skry Bełchatów. Teraz mają tydzień do startu wielkiego finału, ale nie znają jeszcze rywala. W najbliższą sobotę okaże się, czy będzie nim Zaksa Kędzierzyn, czy Aluron Zawiercie. W tej parze jest remis 1–1.

Z kędzierzyn­ianami mistrzowie Polski mają niezałatwi­one rachunki, ostatnio kilka razy dostali od Zaksy mocno po głowie.

– Wyczuwam u graczy złość przez to, że nie mogli nawiązać ostatnio walki i dostrzegam chęć sportowej zemsty na przeciwnik­u – nie ukrywa prezes Gorol.

Newspapers in Polish

Newspapers from United States