Mówi, by pomagać Ukraińcom, a sam nie kiwnie palcem
Kilka dni po ataku Rosji na Ukrainę o. Tadeusz Rydzyk (77 l.) mówił na antenie Radia Maryja, że Polacy przyjmujący pod swój dach uchodźców zza wschodniej granicy mają wielkie serca, że są godni naśladowania. Uciekających przed bombami wciąż przyjmują zwykli ludzie, samorządy, firmy, także parafie. Ale nie o. Rydzyk.
Na obrzeżach Torunia stoi wielki budynek. To akademik Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, oczka w głowie dyrektora Radia Maryja. Po pokojach hula wiatr. Odwiedziliśmy imponujący, bogato wyposażony budynek na 300 osób. – Chcemy przeprowadzić wywiad z ukraińskimi uchodźcami – zagailiśmy w recepcji. – Ale u nas nie ma Ukraińców! My ich tu nie przyjmujemy – usłyszeliśmy.
Naprzeciwko szkoły i akademika fundacja o. Rydzyka zbudowała – m.in. za państwowe pieniądze (8 mln zł dotacji) – park pamięci. To hołd dla Polaków, którzy ratowali Żydów podczas II wojny światowej, a także dla Ukraińców, którzy przyczynili się do ratowania Polaków na Wołyniu. – To powinno zobowiązywać o. Rydzyka do niesienia pomocy – mówi jeden z przechodniów. – No ale... – macha ręką z rezygnacją. Zajrzeliśmy też do Domu Pielgrzyma im. Jana Pawła II w Toruniu, który należy do współbraci o. Rydzyka. W domu jest 138 miejsc. Noc w pokoju dwuosobowym kosztuje 190 zł. Jak usłyszeliśmy, tu też nie ma uchodź
Tadeusz Cymański (67 l.) ców. Jeden z toruńskich duchownych mówi anonimowo, że po pierwszych wypowiedziach o gorących sercach Polaków zapał o. Rydzyka do uchodźców osłabł. Bo jak rozumieć jego słowa, że z uchodźcami z Ukrainy do Polski mogą przybyć „ci, przed którymi powinniśmy się bronić”? Nie jest to stanowisko zakonu, bo np. redemptoryści w Gliwicach przyjęli muzułmanów, Tatarów krymskich uciekających z Odessy – dodaje.
Szkoła i akademik o. Rydzyka w Toruniu robią wielkie wrażenie chwalił „gorące serca Polaków”