Powinien mieć w Bayernie dożywocie
Antoni Piechniczek, który 3 maja skończył 80 lat, bacznie przygląda się sytuacji w polskiej piłce. Nestor polskiego trenerstwa z niecierpliwością czeka na mundial i ma nadzieję, że Robert Lewandowski (34 l.) przystąpi do niego jako piłkarz Bayernu. Piechniczek, który z reprezentacją zajął trzecie miejsce na mundialu w 1982 r., ma też rady dla Czesława Michniewicza.
„Super Express”: – Czy Robert Lewandowski powinien odejść z Bayernu?
– Nie! Najważniejszy jest mundial i Robert musi o tym pamiętać. Jako selekcjoner wziąłbym go na rozmowę i powiedział: „Słuchaj, Robert. Masz 34 lata. Zagrasz jeszcze za cztery lata na mundialu? Może nie. Musisz wiedzieć, jak się do tego arcystarannie przygotować. Przede wszystkim uważaj, żebyś nie złapał jakiejś kontuzji.
Dbaj o dobre przygotowanie motoryczne i psychiczne. Przeanalizuj mecze, które grałeś w reprezentacji. Nastrzelałeś sporo bramek. Z którym piłkarzem grało ci się najlepiej? Który najlepiej cię wyczuwa? Jak ty chcesz dobrze zagrać na mistrzostwach świata, to pogoń tych wszystkich, którzy ci mówią, że masz iść z Bayernu do Barcelony. Jak zmienisz klub, to będziesz musiał skupić się na tym, żeby się wprowadzić w zespół, zmienić miejsce zamieszkania, przygotować do tego żonę, dzieci”.
– Ale dla Lewandowskiego to w zasadzie ostatnia szansa na tak duży transfer. Może warto spróbować?
– Nie. Powinien powiedzieć wszystkim, na cały świat: „Moje dożywocie to Bayern Monachium. I czy zarobię 3 mln więcej, czy dostanę o 2 mln mniej, to mi to wisi”. Dlaczego Nawałka miał niepowodzenia na mundialu w Rosji? Bo większość piłkarzy miała perturbacje w klubach.
Lewandowski (34 l.) powinien zostać w Niemczech
Wszystko musi być podporządkowane jednemu celowi – mundialowi. Może menedżer mówi mu, że to ostatnia dla niego szansa transferu. Lewandowski jest w Bayernie bez mała noszony na rękach. Po co to psuć? Po raz pierwszy w historii Polak jest najlepiej opłacanym zawodnikiem w niemieckim klubie. To się w pale nie mieści!
– Nie boi się pan, że trener Michniewicz po wygranej ze Szwecją pomyśli sobie: „No, ja już ten najważniejszy mecz wygrałem”?
– Nieeee.... On wygrał – owszem – ważny mecz, ale te najważniejsze dopiero przed nim. Musi poprowadzić reprezentację jeszcze w trzydziestu, czterdziestu spotkaniach, by mógł spokojnie spojrzeć wstecz i ocenić, które z nich było najistotniejsze. Być może wtedy dojdzie do wniosku, że rzeczywiście Szwecja była najważniejsza, bo zaprowadziła go na mundial. Ale na taki wniosek potrzeba odpowiedniego dystansu czasowego. – To co by pan doradził Michniewiczowi?
– Jak pisał Kotarbiński: „Nie lekceważmy drobnostek, bo bez drobnostek nie ma doskonałości, a doskonałość nie jest drobnostką”. Mówię to również w takim kontekście, że sam Michniewicz powinien mieć najlepszych współpracowników, „podpowiadaczy”. Zaufanych – takich, którzy nie tylko pomogą mu w pracy, lecz także będą trzymać rękę na pulsie, będą wiedzieć, co w trawie piszczy, co w kontekście kadrowiczów mówią kibice, dziennikarze, inni zawodnicy.