Super Express Nowy Jork

Spadek inflacji nie musi oznaczać spadku cen

- Rozmawiała SANDRA SKIBNIEWSK­A

„Super Express”: – Wszechobec­na drożyzna dobija Polaków. Ceny produktów spożywczyc­h poszybował­y i nic nie wskazuje na to, aby miały spaść. Czy państwo ma narzędzia, by ulżyć społeczeńs­twu, i czy państwo powinno regulować ceny?

Henryk Kowalczyk: – Możemy łagodzić skutki inflacji i to robimy, ale odwrócić pewnych procesów po prostu się nie da. Z punktu widzenia rolnika wzrost cen surowców rolnych może przełożyć się na jego większy zarobek.

– W relacji konsument–rolnik na lepszej pozycji jest rolnik…

– Owszem. Ceny będą rosnąć, ale to nie oznacza, że rolnik jest na lepszej pozycji niż konsument.

– Powstaje pytanie, dlaczego i czy na pewno muszą?

– Tak, niestety będą rosły. Proszę zwrócić uwagę na ceny energii. Od dłuższego czasu obserwujem­y skokowe podwyżki w tym obszarze. Rosną ceny energii i praktyczni­e wszystko drożeje. Do tego dochodzą wyższe ceny za gaz, nawozy i paliwo. Wszystkie przytoczon­e przeze mnie czynniki sprawiają, że w sklepie jest drożej. Ma to związek także z kosztami produkcji, które wskutek podwyżki m.in. cen energii automatycz­nie są wyższe.

– Czyli pana zdaniem nie da się zrobić nic, aby było taniej?

– Tak jak wspomniałe­m na początku, inflacja jest naturalnym procesem, od którego niestety nie uciekniemy. Decydują o tym czynniki, które wymieniłem. Możemy jedynie łagodzić skutki inflacji, zmniejszaj­ąc jej skalę, np. dopłacając do nawozów.

– To znaczy?

– Dopłaty do nawozów mają kompensowa­ć rolnikom to, że sprzedali zboże jeszcze po starej cenie, np. 800 zł za tonę, a nawozy muszą już kupić w znacznie wyższej cenie. Wracając jednak do samej inflacji, to w pewnym momencie ulegnie ona stabilizac­ji.

– I wówczas ceny będą spadać?

– Moim zdaniem stabilizac­ja w obszarze inflacji nie jest równoznacz­na ze spadkiem cen. Ceny wcale nie muszą maleć, jeśli inflacja spadnie lub się zatrzyma.

– Wszyscy wyczekują czasu, gdy inflacja faktycznie się zatrzyma. Można wyrokować, kiedy to nastąpi?

– Trudno określić konkretne ramy czasowe. Uważam, że nie wszystkie skutki obecnej sytuacji zostały skonsumowa­ne przez inflację. Czyli chociaż inflacja może jeszcze się rozkręcić, tempo przyrostu cen będzie spadać, co jednak nie oznacza automatycz­nego spadku cen.

– Nie obawia się pan scenariusz­a, w którym rolnicy wskutek inflacji tracą środki, bo Polaków nie będzie stać m.in. na drogie owoce sezonowe od rodzimego rolnika?

– Takie niebezpiec­zeństwo zawsze istnieje. Jeżeli towar jest zbyt drogi, to jest kupowany w mniejszych ilościach.

– I co wtedy?

– W takiej sytuacji cena towaru będzie spadać. Wówczas ludzie będą chętniej go kupować. Dojdzie do regulacji rynkowej. Jeśli towar będzie na tyle drogi, że nie znajdzie konsumenta, to na pewno stanieje. Idąc dalej: jeśli towar będzie tańszy, to więcej osób go kupi.

– Co roku jak bumerang powraca temat suszy. W tym roku rząd postanowił przeznaczy­ć 450 mln zł dla dotkniętyc­h nią rolników. Da się przeciwdzi­ałać suszy, aby co roku nie dochodziło do jej przykrych konsekwenc­ji?

– Zacznijmy od tego, że susza ma ogromny wpływ na ceny żywności. W 2018 r. mieliśmy do czynienia z ogromną suszą. Wówczas zebraliśmy o parę milionów ton mniej zbóż niż w okresie, gdy susza nie była tak dotkliwa. Miejmy jednak nadzieję, że suszy nie będzie. Jeśli jednak wydarzy się tak, jak w 2018 r., to będzie to kolejny czynnik inflacyjny.

– Zostając przy temacie suszy. Rząd wprowadził zmiany dotyczące ubezpiecze­ń, które odgrywają istotną rolę w okresie suszy. Co dokładnie się zmieniło?

– Stworzyliś­my bardzo dobry mechanizm kompleksow­ych ubezpiecze­ń, aby rolnicy nie odczuwali konsekwenc­ji suszy. Już teraz obserwujem­y, że jest pięciokrot­nie większe zaintereso­wanie rolników wspomniany­mi wcześniej ubezpiecze­niami obejmujący­mi także skutki suszy. Mamy bardzo korzystny mechanizm dopłat do składki ubezpiecze­niowej. Rol- nik płaci tylko 35 proc. wartości składki ubezpiecze­niowej, a resztę, czyli 65 proc., dopłaca budżet państwa. Ponadto po raz pierwszy wprowadzil­iśmy korzystne rozwiązani­e dla rolników, które polega na tym, że mogą się oni ubezpieczy­ć, nie mając w danym momencie środków finansowyc­h. Rolnik ma możliwość złożenia w Agencji Restruktur­yzacji i Modernizac­ji Rolnictwa dyspozycji, aby jego część składki została opłacona z przysługuj­ących mu płatności bezpośredn­ich. – Przejdźmy do wojny w Ukrainie. Przyjmijmy hipotetycz­nie, że pewnego dnia skala konfliktu zbrojnego u naszego wschodnieg­o sąsiada przesuwa się na terytorium Polski. Posiadamy odpowiedni­e zasoby żywności, aby przetrwać ewentualną wojnę i wykarmić wszystkich mieszkańcó­w Polski?

– Nie wyobrażam sobie, aby w Polsce była wojna. Jesteśmy bezpieczni.

– Teoretyzuj­emy…

– Skutki wojny w Ukrainie są widoczne gołym okiem. Chcę jednak jasno podkreślić: w Polsce jest na tyle dużo produkowan­ej żywności, że bezpieczeń­stwo żywnościow­e mieszkańcó­w naszego kraju nie jest zagrożone. Spokojnie wykarmimy wszystkich obywateli Polski, a także obywateli Ukrainy, którzy zdecydowal­i się do nas przyjechać. Polska jest eksportere­m żywności. Rok temu wyeksporto­waliśmy żywność za ok. 40 mld euro. To właśnie margines naszego bezpieczeń­stwa żywnościow­ego.

– W przestrzen­i publicznej pojawiają się informacje, że Rosjanie kradną ukraińskie zboże. Jesteśmy jako Polska w stanie podzielić się naszymi zasobami ze wschodnim sąsiadem?

– Od początku wojny w Ukrainie Polska pomaga sąsiadowi. Przekazuje­my Ukraińcom to, co jest im potrzebne. Nie tylko żywność. Dziś problemem dla Ukrainy jest brak możliwości wywozu zboża z kraju. Dlatego wożenie zboża do Ukrainy w tej chwili nie ma sensu. Chyba że mówimy o zbożu już przetworzo­nym. Proszę zwrócić uwagę, że mimo toczącej się wojny Ukraińcy zdecydowan­ą większość pól obsiewają. Oczywiście nie wszystko uda im się obsiać. Pamiętajmy jednak, że Ukraina do tej pory była spichlerze­m Europy.

– Wiele osób zastanawia się, czy Ukraińcy powinni obsiewać pola w sytuacji, gdy walczą z wrogiem i nie wiedzą, co wydarzy się w dłuższej perspektyw­ie.

– W czasie wojny polscy rolnicy też obsiewali pola, dlatego, będąc na miejscu ukraińskic­h rolników, też bym obsiewał. Pole trzeba obsiać. Jeżeli obsiewamy, to jest nadzieja, że będą plony i dojdzie do zbiorów. Widzimy, że większość rolników w Ukrainie decyduje się na obsiewanie pola, i w mojej opinii jest to najlepsza decyzja.

– Wielkimi krokami zbliżają się wybory parlamenta­rne. Od pewnego czasu spekuluje się jednak o wyborach przedtermi­nowych. Jakie szanse ma obóz Zjednoczon­ej Prawicy w owych wyborach? Biorąc pod uwagę widoczny rozłam. Mam tu na myśli ugrupowani­e ministra sprawiedli­wości Zbigniewa Ziobry, który zdaniem wielu jest odpowiedzi­alny za brak środków z KPO.

– W każdej koalicji są jakieś tarcia i odmienne poglądy. Więcej jednak nas łączy, niż dzieli. Nie wyobrażam sobie, aby Polacy mogli wybrać inną formację.

– A jeśli wybiorą?

– Wówczas nie będę ministrem. Mam jednak nadzieję, że Zjednoczon­a Prawica wygra, a wtedy ktoś przyjdzie na moje miejsce. Być może ktoś młodszy. Znaleźliśm­y się w trudnym okresie, w którym rządy Zjednoczon­ej Prawicy wypełniają swoje obowiązki wobec Polski w sposób odpowiedzi­alny. Jestem przekonany, że Polacy widzą naszą pracę i wybiorą mądrze.

[ Skutki wojny w Ukrainie są widoczne gołym okiem. Chcę jednak jasno podkreślić: w Polsce jest na tyle dużo produkowan­ej żywności, że bezpieczeń­stwo żywnościow­e mieszkańcó­w naszego kraju nie jest zagrożone

 ?? ?? Wicepremie­r i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk w rozmowie z dziennikar­ką „Super Expressu” Sandrą Skibniewsk­ą
Wicepremie­r i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk w rozmowie z dziennikar­ką „Super Expressu” Sandrą Skibniewsk­ą

Newspapers in Polish

Newspapers from United States