Tusk zbuduje zwycięską koalicję
Grzegorz Schetyna przekonuje, że po w porozumieniu z resztą opozycji pokona pis
[ Nie wystarczy dominować po stronie opozycyjnej, jeśli chodzi o sondaże. Trzeba za półtora roku wygrać wybory do Sejmu i Senatu, zbudować do tego koalicję
Radio Plus: – Jest wstępne porozumienie rządu z Komisją Europejską w sprawie KPO. Dla opozycji to powód do radości, że pieniądze popłyną do Polski, czy raczej powód do smutku, że KE kwestie praworządności zdaje się traktować bardziej po macoszemu niż jeszcze jakiś czas temu?
Grzegorz Schetyna: – Chcielibyśmy wszyscy, żeby te pocovidowe środki europejskie były w Polsce. A ich nie ma. Nie jest jasne i oczywiste, że one się w Polsce znajdą. Po pierwsze, nie będzie zaliczki – tych kilkanastu procent, które straciliśmy ze względu na bezmyślną walkę z praworządnością, a które wszystkie kraje otrzymały. Jest trąbienie, że wszystko jest OK, ale nie ma projektu, a ta sprawa nie jest zamknięta. Ona jeszcze będzie trwała ze względu na wojnę domową w Zjednoczonej Prawicy i na to, że naprawdę PIS chce walczyć z niezależnością sędziów, naprawdę chce sędziów dyscyplinować. To chyba dla nich ważniejsze niż pieniądze, które Polska, polskie firmy czy samorządy powinny otrzymać.
– To jak pan zagłosuje, jeżeli chodzi o prezydencki projekt, który ma rozwiązać problem z Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego i który wydaje się dla Brukseli wystarczający?
– Nie wiemy, jakie będą poprawki. Nie wiemy, jaki będzie ostateczny wariant. Ja uważam, że akurat w takiej sprawie władza, rząd powinien rozmawiać z opozycją, bo rzecz dotyczy pieniędzy dla nas wszystkich. A nie ma rozmowy z opozycją.
– W takim kształcie, w jakim projekt wyszedł z Kancelarii Prezydenta, opozycja jest w stanie go poprzeć?
– Jest w stanie nad nim pracować. To jest temat do wspólnej pracy. Tak, ten projekt daje takie możliwości. Natomiast nie jest finalnym aktem, dlatego nie można przesądzać, czy będziemy za nim głosować, czy nie.
– Donald Tusk po swoim powrocie prawie rok temu wyprowadził PO na prostą, zdystansował formację Szymona Hołowni, ale całego dystansu do PIS nie odrobił. Liczył pan na więcej?
– Liczyłem na to, że uratuje PO, bo przypomnę, że kiedy wracał, PO miała około 12 proc. w sondażach i nie tylko nie była liderem opozycji, lecz także była na zjeździe sondażowym.
– I Donald Tusk uratował PO?
– Na pewno tak. W tej sytuacji to mam sto procent przekonania do tego. Jest pytanie, czy teraz, jako szef największej partii opozycyjnej, ma pomysł polityczny, żeby wygrać wybory. Nie wystarczy dominować po stronie opozycyjnej, jeśli chodzi o sondaże. Trzeba za półtora roku wygrać wybory do Sejmu i Senatu, zbudować do tego koalicję, zbudować relacje z innymi środowiskami i ugrupowaniami politycznymi. To jest rzeczywiście trudne i wielkie wyzwanie.
– Ale nikt chyba nie chce tej koalicji tak bardzo jak PO.
– PO chce wygrywać i myślę, że doświadczenie nasze, także moje osobiste, jeśli chodzi o budowanie koalicji, pozwoli Donaldowi Tuskowi taką koalicję zbudować. Koalicję zwycięską.
– Dzisiaj PO pozycjonuje się jako partia antyrosyjska. Zarzucacie rządzącym, że za wolno reagują, jeśli chodzi o sankcje czy kwestie dotyczące surowców. Jednocześnie nikt inny, tylko PO na początku swoich rządów doprowadziła do resetu stosunków z Rosją. Czy to był błąd z perspektywy tych kilkunastu lat?
– Proszę pamiętać, że wtedy był 2007 r. W 2008 r. prezydentem USA został Barack Obama. Myślę, że wtedy inspirujące dla świata było zachowanie Obamy, który wprowadził reset do słownika politycznego – pamiętam to jak dziś. I dlatego wszystkim się wydawało, że można resetu z Rosją szukać. A jak się skończyło, wszyscy widzimy.
– Stany Stanami, ale chyba rząd PO sam diagnozował ówczesną sytuację.
– Tak, ale ja mówię o pewnym klimacie, który był w polityce światowej. Wydawało się, że to jest możliwe. Nie mówię, że to było dobre, ale staram się dostrzec przyczyny, które mogły doprowadzić do takiego stanu.
– Daniel Obajtek opublikował dokument Ministerstwa Skarbu z 2011 r. dowodzący, że rząd Donalda Tuska chciał sprzedać pakiet kontrolny Lotosu rosyjskiej firmie lub dwóm muzykom łączonym z Kremlem. Chodzi o dokument, w którym jest wstępna zgoda na sprzedaż Lotosu.
– Dla precyzji – to nie jest wstępna zgoda, ale sugestia do prowadzenia dalszych negocjacji. Prowadziły je dwie firmy konsultingowe, a wszystko działo się w porozumieniu z zarządem Lotosu. Widzimy tylko dokument. Nie znamy całej korespondencji. Proszę zauważyć, że do niczego nie doszło. Do transakcji nie doszło. Widocznie propozycje nie były na tyle wiarygodne, na tyle groziły oddaniem suwerenności i podmiotowości Lotosu, że nikt tych rozmów na poziomie Ministerstwa Skarbu nie podjął. Natomiast zupełnie inaczej jest teraz, bo teraz – dzisiaj właśnie – oddajemy stacje Lotosu i tracimy niezależność i podmiotowość tej firmy.