PIS ograniczy nasze fundamentalne prawa
„Super Express”: – Sejm ma się niedługo zająć tzw. ustawą o ochronie ludności, która zakłada wprowadzenie dwóch kolejnych stanów nadzwyczajnych: pogotowia i zagrożenia. Co ciekawe – jeśli dany samorząd odmówi współpracy w tym zakresie, rząd daje sobie prawo do wprowadzenia w nim zarządu komisarycznego. Niektórzy grzmią o zamachu stanu. Przesadnie?
Dr Anna Materska-sosnowska: – Nie wiem, czy my w ogóle zdajemy sobie sprawę, jak duże to jest niebezpieczeństwo dla nas, obywateli. Ja nie mówię tylko o przejmowaniu władzy, ale o ograniczaniu podstawowych, fundamentalnych praw obywatelskich. I to właściwie decyzją władzy bez żadnej kontroli. Najgorsze jest to, że tu nie ma przewidzianych żadnych zabezpieczeń, bezpieczników kontrolujących ten stan. Biorąc pod uwagę to, co PIS mówi o wyborach, na razie samorządowych, o przesunięciu terminów, ale też zapowiedzi korpusów kontrolujących liczenie głosów, do tego dochodzą jakieś kolejne dziwne stany. Powiem szczerze, że czuję daleko idący niepokój – mówiąc eufemistycznie. Pytanie, czy zostanie to przegłosowane przy pomocy
Kukiza. Jeśli tak, to będzie oznaczać, że nie ma już żadnych barier i żadnych granic.
– Wyłączanie niezależnych władz samorządowych?
– Wyłączanie czy ograniczanie poszczególnych terenów. Jeśli do tego wszystkiego patrzymy na to, co w ogóle się dzieje z samorządem, i co władza chce z nim zrobić, jakiej ponownej centralizacji dokonuje, to jest to odwrócenie fundamentów demokratycznego państwa…
– ...co może mieć wpływ także na wybory parlamentarne.
– Ależ oczywiście! Na wybory i na nasze podstawowe prawa. Zobaczmy, co się stało np. na granicy z Białorusią, jak obywatele zostali tam właściwie odcięci od możliwości zarobkowania. Poszły za tym rekompensaty czy nie? W jakim oni stanie żyją? My już dzisiaj o tym właściwie nie mówimy.
– Co więc w bardzo praktycznym wymiarze się wydarzy, jeśli ta ustawa przejdzie?
– Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, dlatego że to jest rząd, który nie przestrzega prawa w żaden sposób. Czy to są wyroki trybunałów, czy europejskich sądów, nie jest to przestrzegane. Co w momencie, jeśli to przejdzie? Jedyne, co możemy robić, to powinniśmy, a właściwie musimy głośno o tym mówić, apelować, protestować i następnie wywierać nacisk na prezydenta, żeby takiej ustawy nie podpisywał. Podstawą państwa jest obywatel, to państwo jest dla obywatela, a nie na odwrót. – A jak w tym kontekście brzmi wypowiedź ministra Budy, który przyznał, że brak pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy pomoże Pis-owi wygrać wybory?
– Ja to czytam w połączeniu z tym, co się mówi o Niemczech. Prezes mówi, że Niemcy chcą nam dokopać i robią to za pomocą Unii Europejskiej. Czyli Unia jest zła, bo jej głównym sterującym są właśnie Niemcy. A Niemcy nas nie lubią, więc wiadomo, że niczego nie uzyskamy. Więc to nie nasza wina, tylko wina Niemców. Minister Buda powiedział te słowa po wyborach we Włoszech, tylko chyba zapomniał, że Włochy korzystają z KPO i odbudowują swoją gospodarkę z KPO. Jeśli PIS uważa, że brak tych pieniędzy przyczyni się do wygranej, bo będziemy tacy „silni”, to znaczy, że żyje w tak zamkniętej, własnej bańce, również informacyjnej, że nie widzi rzeczywistości. Bo brak pieniędzy z KPO odbija się także na wyborcach Prawa i Sprawiedliwości i staje się to coraz bardziej dotkliwe. Można dodrukowywać pieniądze, wrzucać ich coraz więcej na rynek, ale to nie zmienia faktu, że jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Niestety. Musimy zdać sobie z tego sprawę. Przeciętny obywatel widzi, jak to wygląda, jakie są konsekwencje braku działań i pieniędzy.
– Marek Kuchciński ma zastąpić Michała Dworczyka na stanowisku szefa kancelarii premiera. To powolne wypychanie Mateusza Morawieckiego ze stanowiska?
– Ceną pozostawienia Mateusza Morawieckiego w funkcji premiera jest pozbawienie go najbliższych współpracowników i obsadzenie stanowisk ludźmi, do których nie ma zaufania, którzy nie są z jego frakcji i z jego bajki. Ta marionetkowość premiera, niestety, się wzmacnia, a nie osłabia, co – biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej jesteśmy – jest bardzo złym sygnałem, bo przekłada się na realne rządzenie i zarządzanie krajem.
Dr Anna Materska-sosnowska o projekcie ustawy o ochronie ludności