Roztrzaskał kuzyna na drzewie
w drzewo od strony pasażera i dachował
Tylko przypadek sprawił, że się zobaczyli feralnego dnia. Mariusz L. (†36 l.) wracał z pracy, czekał na autobus. Na przystanek niespodziewanie podjechał jego kuzyn Krzysztof S. (37 l.). Zapropono- wał podwózkę do domu. Kierowca ruszył z piskiem opon, a że był pijany, po kilkudziesięciu metrach auto wpadło do rowu, roztrzaskało się na drzewie i dachowało. Pasażer zginął, pirat trafił za kraty.
PIRAT DROGOWY
Przygodne spotkanie na ulicy zakończyło się śmiercią
– Zgłoszenie o wypadku w miejscowości Studzienki (woj. kujawsko-pomorskie) dyżurny policji otrzymał ok. godz. 18. Na miejsce skierowano służby ratunkowe, a okoliczności zdarzenia wyjaśniali kryminalni i policjanci ruchu drogowego. Wstępnie wiadomo, że kierujący fordem kuga z nieustalonych przyczyn zjechał na pobocze, a po uderzeniu w drzewo samochód dachował. Autem podróżował też 36-letni pasażer, który na skutek doznanych obrażeń zmarł. 37-letni kierowca miał w organizmie ponad 1,5 promila alkoholu i po badaniach w szpitalu trafił do policyjnego aresztu – informuje policja. – Kierowcy nic się nie stało. Z auta wyszedł o własnych siłach. Nie miał nawet stłuczenia – opisuje jeden z policjantów drogówki, który przyjechał na miejsce zdarzenia. Prokuratura postawiła Krzysztofowi S. zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym pod wpływem alkoholu. Grozi za to do 12 lat więzienia. – Sąd przychylił się do naszego wniosku i wobec podejrzanego zastosował areszt tymczasowy na trzy miesiące – mówi Grażyna Pawlaczyk, szefowa Prokuratury Rejonowej w Szubinie. – Sprawca wypadku i ofiara byli spokrewnieni. Kierowca tłumaczył, że zauważył poszkodowanego na przystanku i postanowił go podwieźć – dodaje. (†36 l.) zginął na miejscu