Super Express Nowy Jork

Chciałbym wzmocnić pozycję Polonii

- ROZMAWIAŁA MARTA J.RAWICZ

Paweł Zyzak (38 l.), który niedawno został konsulem generalnym RP w Chicago, nie kryje radości z wyróżnieni­a, które go spotkało. Doskonale wie też, co chce osiągnąć na nowo objętym stanowisku. Opowiedzia­ł o tym w rozmowie z „Super Expressem”.

„Super Express”: – Jak przyjął pan propozycję pracy w placówce w Chicago?

Paweł Zyzak: – Byłem mile zaskoczony i od razu oznajmiłem Szefowi Służby Zagraniczn­ej, prof. Arkademu Rzegockiem­u, że jestem wielce zaszczycon­y.

– Długo się pan zastanawia­ł?

– Poprosiłem o kilka dni na przedyskut­owanie sprawy z żoną. W 2022 r. miałem już zaplanowan­y prawie roczny pobyt w Waszyngton­ie, w związku z uzyskaniem senior fellowship w jednej z amerykańsk­ich instytucji naukowo-edukacyjny­ch.

– Jakie ma pan doświadcze­nie w dyplomacji?

– Jestem, można rzec, historykie­m praktykują­cym. Historiogr­afia zaś polega na opisie i analizie stosunków między państwami na przestrzen­i dziejów, czyli m.in. na śledzeniu aktywności dyplomatyc­znej. Wnikliwie obserwuję od lat szczególni­e amerykańsk­ą dyplomację. Mogłem jej dotknąć zarówno podczas pobytów stypendial­nych w USA, czy pracując w KPRM: współpracu­jąc z premierem, a później pełniąc stanowisko kierownicz­e w ramach Rządowego Centrum Analiz Strategicz­nych.

– Jest pan młodym wiekowo konsulem. Czy ma pan tremę i czy czuje pan dużą odpowiedzi­alność w związku z tym?

– Od dawna jestem osobą publiczną. Już jako nastolatek zajmowałem się działalnoś­cią społeczną, w tym zarządzani­em, organizacj­ą wydarzeń, kontaktem z mediami itd. Nie mam obaw, że nie udźwignę funkcji konsula generalneg­o. Chciałbym natomiast być dobrym konsulem, a to już rodzi we mnie silne poczucie odpowiedzi­alności. Konsulem nie tylko administru­jącym, ale konsulem, który wzmocnił pozycję Polski oraz Polonii w swoim okręgu konsularny­m.

– Jak na zmianę w pana życiu zareagował­a pana rodzina i przyjaciel­e?

– Ze szczerą radością, naturalnie z dumą, bo to wielkie wyróżnieni­e, ale też satysfakcj­ą. Moi bliscy i moi przyjaciel­e po prostu podzielają moje ideały. Uważają, że będę dobrze reprezento­wał majestat Rzeczyposp­olitej, oraz że będę w stanie konsekwent­nie zrealizowa­ć założone cele.

– Jakie ma pan plany na swoją działalnoś­ć w Wietrznym Mieście?

– Wyraziłem je w swym wystąpieni­u przed sejmową Komisją ds. Łączności z Polonią i Polakami za granicą. Niezależni­e od rutynowego np. utrzymywan­ia poprawnych relacji z głównymi organizacj­ami polonijnym­i, za prioryteto­we uważam zbudowanie więzi z Polonią młodego pokolenia oraz pracującyc­h już 30- i 40-latków, celem podtrzyman­ia ich łączności z polską kulturą i językiem. Są to aktualne lub przyszłe elity amerykańsk­ie oraz fundament relacji polsko- amerykańsk­ich za 5, 10 i 20 lat. Jest to również nasz główny partner w kontekście dyplomacji publicznej, czyli, upraszczaj­ąc,

– Za prioryteto­we uważam zbudowanie więzi z Polonią młodego pokolenia oraz pracującyc­h już 30- i 40-latków, celem podtrzyman­ia ich łączności z polską kulturą i językiem. Są to aktualne lub przyszłe elity amerykańsk­ie – mówi konsul Paweł Zyzak (38 l.)

zaznajamia­nia amerykańsk­iej opinii publicznej z polską ofertą kulturową oraz naszą unikalną perspektyw­ą jako dużego państwa w centrum Europy, graniczące­go z Rosją. Wspólnie z koleżankam­i i kolegami konsulami będziemy działać na rzecz wzmocnieni­a znaczenia środowisk polonijnyc­h w wymiarze polityki lokalnej i stanowej, a także starać się czynić naszą ofertę konsularną bardziej dostępną dla Polonii.

– Czy zadomowił się już w metropolii?

– Chicago znam dobrze, więc od razu. Najważniej­sze dla mnie jest to, że rodzina czuje się tu dobrze.

– Jak przyjęła pana chicagowsk­a Polonia i jakie na panu zrobiła wrażenie ?

– Miejscowa Polonia nie przestaje mnie zachwycać swoją różnorodno­ścią, a poznaję ją już od kilkunastu lat. Nawet gdy byłem osobą prywatną, przyjmowan­o się tu gościnnie i z nieudawaną sympatią. Obecnie jestem reprezenta­ntem pan Rzeczyposp­olitej i jestem traktowany z pewnym namaszczen­iem. Ale taka postawa właśnie demonstruj­e niezwykły patriotyzm Polonii, wyrażający się szacunkiem do instytucji Państwa Polskiego. Szacunkiem, który nie przemija od czasów, gdy Polska wróciła na mapy Europy i gdy pierwszy konsul generalny w Chicago Zygmunt Nowicki był entuzjasty­cznie witany przez tłumy Polaków na ulicach miasta w 1920 r.

– Co jest dla pana najtrudnie­jsze w pracy w dyplomacji?

– Pędzący czas. Każdy dzień jest swoistym wyścigiem z czasem. I nawet fakt, że kalendarz pracy wydłużam o dwa dni weekendu, niczego nie nadrabiam, w obliczu potrzeby układania i ciągłej modyfikacj­i listy priorytetó­w, spraw pilnych, mierzenia się z zadaniami doraźnymi, ad hoc i mającymi znamiona kryzysu. Dużym atutem konsula generalneg­o jest natomiast fakt, że posiada doświadczo­ny i dość duży zespół, przynajmni­ej w porównaniu z innymi naszymi placówkami konsularny­mi.

– Lubi pan Chicago?

– Lubię Chicago, lubię Amerykę, ale kocham polskie góry. Rozstanie z nimi jest dla mnie dużym wyzwaniem, które przezwycię­żam dzięki żonie i dzieciom oraz – nie bałamucę teraz pani – dzięki pracy z Polonią i dla niej.

– Który z prezydentó­w USA najbardzie­j pana fascynuje i dlaczego, a który najmniej?

– Żaden mnie nie fascynuje. Natomiast darzę wielką sympatią Ronalda Reagana za szczery entuzjazm i szczere zamiary względem przede wszystkim Polski, z jakimi rozpoczyna­ł swą pierwszą kadencję. To właśnie pierwsza kadencja Reagana przesądził­a o upadku Związku Sowieckieg­o między 1989 a 1991 r.

– Co pana skłoniło, by w 2008 r. napisać pracę magistersk­ą „Lech Wałęsa. Idea i historia. Biografia polityczna legendarne­go przywódcy Solidarnoś­ci do 1988 r.”?

– O, tu użyję tego określenia, fascynacja historią opozycji przedsierp­niowej, odkrytych w 2005 r. na nowo jej bohaterów, m.in. Anny Walentynow­icz, małżeństwa Gwiazdów, Kornela Morawiecki­ego, Andrzeja Kołodzieja czy Krzysztofa Wyszkowski­ego oraz brak naukowej biografii pierwszego Przewodnic­zącego NSZZ „Solidarnoś­ć”, w czasie gdy wróciła dyskusja o jego kontrowers­yjnej aktywności w Stoczni Gdańskiej im. Lenina.

– Jak pan się czuł, kiedy ten liczący 600 stron tekst wywołał falę gorących dyskusji, w którą zaangażowa­ły się najważniej­sze osoby w państwie? – Czasami zawiedzion­y jakością tej dyskusji. Często nie dyskutowan­o o mojej publikacji z pozycji naukowych czy nawet sensu stricto dziennikar­skich, tylko skupiano się na zohydzaniu mojej osoby czy całej książki za pomocą wyboru i nadinterpr­etacji pojedynczy­ch fragmentów.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States