To dobry moment NA POWRÓT
NA JAKIŚ CZAS ZNIKNĘŁA Z EKRANU, TELEWIZJA ZNÓW SIĘ JEDNAK O NIĄ UPOMNIAŁA. PATRICIĘ KAZADI MOŻEMY TEJ JESIENI OGLĄDAĆ W NOWYM PROGRAMIE „PERFECT PICTURE”. CO DAŁ JEJ CZAS SPĘDZONY Z DALA OD SHOW BIZNESU, CZEGO SIĘ W TYM CZASIE NAUCZYŁA O SOBIE SAMEJ I DL
– Po dłuższej przerwie zdecydowałaś się wrócić do telewizji, i to w wyjątkowym dla ciebie momencie. Aż trudno uwierzyć, że w tym roku mija 20 lat od twojego debiutu w show-biznesie.
– To prawda. Z jednej strony wydaje mi się, że to było wczoraj, ale z drugiej – ciało już jednak odczuwa te wszystkie przeżyte doświadczenia (śmiech). Dlatego też zresztą jakiś czas temu zapadła decyzja o dłuższej przerwie. W pewnym momencie potrzebowałam odpoczynku zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. To był czas, żeby poukładać swoje priorytety na nowo. Przerwa zresztą przedłużyła się trochę, na co złożył się częściowo wybuch pandemii, ale także moje problemy zdrowotne. Myślę jednak, że tak miało być. Nie tylko dlatego, że powrót zbiegł się w czasie z moim 20-leciem w branży, lecz także wracam ze świetnym nowym formatem, który do tego tworzę z tą samą ekipą co kiedyś „You Can Dance”, więc czuję się trochę tak, jakbym po długim dniu założyła wreszcie wygodne, domowe ciuchy (śmiech). Jestem wśród ludzi, których dobrze znam, a sam program „Perfect Picture” uważam za niezwykle ekscytujący. To najlepszy powrót, jaki mogłam sobie wymarzyć.
– Co dał ci czas go zgiełku?
– Przede wszystkim nabrałam do swojej pracy – i siebie samej też – więcej dystansu, wielu rzeczy nie traktuję już tak osobiście jak kiedyś, a stresujące sytuacje staram się przepracowywać na bieżąco, zamiast kisić je w sobie. To było bardzo niezdrowe, a zdrowie w tej chwili to mój priorytet. Dbam o siebie, o swój spokój i pozytywne wibracje w moim otoczeniu. Zależy mi, żeby na planie panowała odpowiednia atmosfera, w której wszyscy dobrze się czują, ale nie tracę też z oczu ważnych dla mnie aspektów. Umiem teraz znaleźć czas dla siebie, dla bliskich, ale również na regenerację. Kiedyś o tym zapominałam. Stałam się bardziej asertywna i szanuję siebie, swój czas i swój wkład w projekty, w które jestem zaangażowana. Życiowy balans pozwolił mi odzyskać chęci do działania i znów poczuć wielką radość z tego, co robię.
– Był taki moment w trakcie przerwy, w którym zatęskniłaś do pracy przed kamerą?
– Przez większość czasu nie tęskniłam. Sądziłam nawet, że nie wrócę już do telewizji, chyba że przy niewielkich, niszowych projektach. Dopiero kiedy udało mi się już różne sprawy w moim życiu poukładać i zapanowała w nim większa harmonia, poczułam takie ukłucie tęsknoty. Szłam wtedy ulicą i natknęłam się na jakiś plan zdjęciowy. Gdy usłyszałam, jak kierownik planu nawołuje ekipę przez walkie-talkie, poczułam motylki w brzuchu, dreszcz ekscytacji. Ten moment uświadomił mi, jak bardzo mi tego brakuje i jak bardzo to kocham. Zrozumiałam, że powód tego, że odeszłam, nie wynikał z mojego braku pasji do tego, co robię, tylko z urazów, jakich doświadczyłam na swojej drodze w sytuacjach z nią powiązanych. Wszystko zaczęło się układać i to jest właściwy moment. Tę gotowość chyba wysłałam w energetyczny eter, bo chwilę później dostałam propozycję od TVN7.
– „Perfect Picture” to pierwsza produkcja w polskiej telewizji poświęcona fotografii. Czego możemy się po niej spodziewać?
zdala od medialne
– Bardzo się ucieszyłam, gdy dowiedziałam się, że powstaje taki projekt, bo sama uwielbiam robić zdjęcia, jakiś czas temu marzyła mi się nawet własna wystawa fotograficzna. Mam na Instagramie od kilku lat swój prywatny profil fotograficzny. Jeszcze bardziej ucieszyłam się, gdy okazało się, że w programie uczestniczyć będą gwiazdy, bo w ten sposób uda nam się dotrzeć do szerszej widowni i więcej osób zainteresować fotografią. Przyznam, że byłam bardzo ciekawa, jak będzie wyglądać program rozrywkowy o robieniu zdjęć, ale efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania! Będą chwile zarówno wzruszające, jak i wbijające widzów w fotel, razem z naszymi uczestnikami będą oni przeżywać całą paletę skrajnych emocji podczas realizowania przez nich różnych, ekstremalnych nieraz zadań. Przy okazji dowiedzą się wiele o różnych dziedzinach fotografii, a to wszystko podane będzie w bardzo apetycznej, lekkiej formie.
– Wspomniałaś, że sama od dawna interesujesz się fotografią. Skąd wzięła się ta pasja?
– Zaczęło się od tego, że gdy ktoś prosił mnie o zdjęcie, to często później widziałam, że bardzo się sobie na nim podobam. Dawało mi to dużą satysfakcję i do dziś najbardziej pasjonuje mnie właśnie fotografowanie ludzi i wydobywanie z nich piękna, którego często sami w sobie nie dostrzegają. Jesteśmy dla siebie najsurowszymi krytykami – to takie przykre. Poza tym fotografia pozwala uchwycić te wyjątkowe, magiczne momenty w życiu, dzięki czemu możemy np. z bliskimi do tych emocji wspólnie wracać – to wspaniałe.
– Wracasz nie tylko z nowym programem, lecz także z pewną misją. Ostatnio często zabierasz głos w ważnych sprawach, m.in. poruszasz kwestię samoakceptacji czy zdrowia, także psychicznego, dzieląc się własnymi doświadczeniami. Co cię zmotywowało?
– Poczułam narastający bunt, coraz większą niezgodę na to, co się dzieje wokół. Fakt, że zdecydowałam się niedawno opowiedzieć publicznie o endometriozie, z którą się zmagam od lat, wynika z tego, że ta choroba wciąż nie jest w naszym kraju odpowiednio diagnozowana. Kobiety w Polsce często nie są właściwie leczone, operowane, nie otrzymują wsparcia – mało tego, często ich objawy są lekceważone. Historie, którymi endopolki się ze mną podzieliły, mrożą krew w żyłach. To bardzo poważna choroba zagrażająca życiu i należy o tym mówić głośno. Wiele musi się u nas w tej kwestii zmienić. Podobnie jak w sprawie zdrowia psychicznego i braku samoakceptacji, na który szczególnie narażona jest młodzież. W czasach wszechobecnych social mediów i nieustającej presji dotyczącej wyglądu przygotowanie dzieciaków do funkcjonowania w wirtualnej rzeczywistości jest szczególnie ważne, a jak dotąd takowego brak. Dobrze te problemy znam. Jeżeli więc mam narzędzia, by nieść realną pomoc tym, którzy się z nimi borykają, uważam to za swój obowiązek. Dzielenie się swoją historią nie było dla mnie łatwe, ale wiem, że niektórym już udało się pomóc, a to zaledwie początek. Dopiero zaczynamy działać!