Odebrał życie, ma stracić swoje
Według prokuratorów z Florydy to jedna z najbardziej okrutnych zbrodni od dekad. Potwór bez skrupułów uderzał dwóch nastolatków po głowie motkiem, a pózniej poderznał im gardła. Dwa lata po tragedii ława przysiegłych jednogłosnie uznała, ze Mark Wilson (32 l.) zasługuje na kare smierci.
Tatyen (†14 l.) i Robert Baker (†12 l.) stracili zycie w szopie przy domu rodzinnym w Melrose. Chłopcy zostali najpierw skatowani młotkiem, potem zabójca poderznał im gardła, niemal obcinajac głowy. Jak przypominała ABC First Coast News, ciała nastolatków w sierpniu 2020 r. znalazła ich matka Sarah Baker. Kluczowa role w sledztwie odegrała jednak matka Wilsona,
Chrisy Adkins, która nagrała rozmowe z synem. Wtedy przyznał sie do winy. – Powiedziałam Markowi, ze musi współpracowac. Poddac sie wykrywaczowi kłamstw i oczyscic swoje imie – zeznawała przed sadem matka zabójcy. – Wtedy wstał z łózka ipowiedział: i powiedział: „Mamo, nie moge tego zrobic”, a ja zapytałam, czy skrzywdził te dzieci. I nieswoim głosem powiedział: „Tak, mamo, zrobiłem to” – dodała. Z akt policyjnych wynika, ze zarówno Wilson, jak i jego zona byli narkomanami. 32-latek miał skrupulatnie przygotowywac sie do zbrodni. Mezczyzna wpierw twierdził, ze zabił chłopców, poniewaz bał sie, ze rodzina zgłosi go i jego partnerke do opieki społecznej, a pózniej przekazał, ze planował masowy mord na swoich bliskich. W innej wersji wydarzen stwierdził, ze chłopcy molestowali seksualnie jego córke. W pazdzierniku Wilson został uznany za winnego, a w piatek ława przysiegłych orzekła, ze powinien otrzymac najwyzszy wyrok.