Marian podciał gałaz na której siedział
Dramat rozegrał sie w ułamku sekundy. Trzasneła gałaz. Siedzacy na niej mezczyzna nie zdazył nawet krzyknac i runał na ziemie. Emeryt z Minska Mazowieckiego (woj. mazowieckie) podczas prac porzadkowych na działce stracił oko.
Marian N. (75 l.), korzystając z idealnej pogody, razem z pasierbem i córką pojechał na działkę, by przygotować ją do zimy. Planował, że obetnie kilka gałęzi klonu, którego liście uniemożliwiały promieniom słońca dotarcie do rabatki z kwiatami.
Pracę zaczął od gałęzi na wysokości 1,5 m. Przeciął już trzy czwarte jej średnicy tuż przy konarze drzewa, kiedy zawołała go z domu córka, by zjadł śniadanie. Po posiłku zabrał ze sobą drabinę, oparł ją o drzewo i pokonał kilka szczebli. – Ale że było mu niewygodnie obcinać wyższe gałązki, przeskoczył na gałąź, którą piłował przed śniadaniem – opowiada Dariusz H. (50 l.), pasierb pana Mariana. – Zapomniał o tym i zabrał się do roboty. Gdy się zmęczył, chciał przysiąść na podciętej gałęzi i wtedy ta pękła. Ojczym, choć szczupłej budowy ciała, runął na ziemię jak worek kartofli. Głową rąbnął w deski okalające rabatę, wcześniej – jak leciał z drzewa – łamiąca się gałąź dotkliwie zraniła mu oko – dodaje.
Marian, mimo ponagleń rodziny, zwlekał kilka dni,
– Straciłem oko przez mój zanim pojechał do lekarza. – Niestety, piątego dnia ojczym obudził się z ropiejącym okiem i powiedział, że nic nie widzi. Wtedy od razu dał się zawieźć do szpitala. Oka nie udało się uratować z uwagi na długi czas od urazu – mówi Dariusz.
Pan Marian jest załamany. Powiedział nam, że wstydzi się swojej głupoty. – Nie posłuchałem mądrzejszych od siebie i mam to, na co zasłużyłem. Wszystko przez mój głupi upór.
TRAGICZNY FINAŁ PRAC NA DZIAŁCE