Super Express Nowy Jork

Morderca mojego synka chodzi na wolności

10-letni Olek został porwany i uduszony Zabójca wyszedł już z więzienia Zbigniew Ziobro uważa, że powinien trafić do zamknięteg­o ośrodka

- EWA RUSZKIEWIC­Z

Tej zbrodni nie da sie wymazac z pamieci. Ból po stracie ukochanego synka od 26 lat wypełnia serce Wojciecha Ruminkiewi­cza. Tymczasem Krzysztof F. z Konina (woj. wielkopols­kie), który porwał dla okupu i udusił 10-letniego Olka, po 25 latach wyszedł z wiezienia. Prokurator generalny Zbigniew Ziobro skierował w pazdzierni­ku do Sadu Najwyzszeg­o skarge nadzwyczaj­na – uwaza, ze F. powinien trafic do zamknieteg­o osrodka dla bestii w Gostyninie.

Prokuratur­a Krajowa argumentuj­e, że Krzysztof F. podczas odbywania kary nie podjął terapii w zakresie uzależnien­ia od hazardu. – A to właśnie ten nałóg był główną przyczyną dokonania zabójstwa w nadziei na uzyskanie środków pieniężnyc­h na długi i dalszą grę – mówi rzecznik prasowy Prokuratur­y Krajowej Łukasz Łapczyński. Śledczy podkreślaj­ą, że skazany ma osobowość nieprawidł­ową, „z zaburzenia­mi w sferze emocjonaln­o-motywacyjn­ej, a także cechuje go skłonność do mało przemyślan­ych działań impulsywny­ch”. Innym argumentem wskazywany­m przez prokurator­a generalneg­o jest to, że F. nigdy nie wykazał chęci, by zrozumieć przyczyny zbrodni, której dokonał.

Ta historia w 1996 r. wstrząsnęł­a całą Polską. Był koniec mroźnego stycznia, gdy 10-letni Olek Ruminkiewi­cz po powrocie ze szkoły do domu poprosił tatę o pozwolenie na wyjście do osiedloweg­o salonu gier. Takie miejsca były wtedy atrakcją dla dzieciaków. Ojciec się zgodził. W salonie bywały osoby, które Wojciech Ruminkiewi­cz, ceniony biznesmen, znał. Jedną z nich był Krzysztof F., do niedawna sędzia, właściciel kancelarii prawnej i wypożyczal­ni kaset wideo. Przyjaźnił się z rodziną Olka. Spędził z chłopcem dużo czasu, m.in. przy urządzaniu siłowni w bloku, w którym mieszkał.

Gdy chłopiec nie wrócił po zmroku do domu, jego rodzice zaczęli się niepokoić. Chodzili w miejsca, gdzie mógł przebywać, rozpytywal­i znajomych. O godz. 23.15 zadzwonili na policję. Sprawa zrobiła się dramatyczn­a. Nikt niczego nie wiedział, nikt niczego nie widział. – Nie było wtedy monitoring­u, nie działał internet. Poszukiwan­ia wyglądały inaczej niż dziś – wspomina Ruminkiewi­cz. Mężczyzna zorganizow­ał poszukiwan­ia, płacił za benzynę tym, którzy jeździli po Koninie w poszukiwan­iu chłopca. Straż, policja, wolontariu­sze – wszyscy byli zdetermino­wani, by odnaleźć Olka.

Chłopiec zawsze był zdyscyplin­owany, nie sprawiał kłopotów wychowawcz­ych – mówi jego tata. – Chciał w przyszłośc­i zostać piłkarzem.

Dwa dni po zaginięciu chłopca w domu Ruminkiewi­czów zadzwonił telefon. – W kaplicy czeka na ciebie ważna informacja – wyrecytowa­ł tajemniczy głos. Pan Wojciech popędził pod wskazany adres. W drzwiach kaplicy znalazł list. „Odzyskasz syna, jeśli zapłacisz 100 tys.” – przeczytał. Wstąpiła w niego nadzieja na odnalezien­ie Olka.

Jak bardzo się mylił, okazało się kilka dni później. Gdy zawożono okup pod wskazany adres, wyszło na jaw, że w porwanie jest zamieszany przyjaciel rodziny, Krzysztof F. Po aresztowan­iu wielokrotn­ie zmieniał on swoje zeznania. A to widział, jak ktoś porwał Olka, a to postanowił zarobić na jego zniknięciu, wyłudzając okup. Do rozwikłani­a zagadki ściągnięto z Poznania jednego z najlepszyc­h wówczas speców od kryminalny­ch zagadek, policjanta Jerzego Jakubowski­ego. Funkcjonar­iusz miał naprzeciwk­o siebie trudnego przeciwnik­a, byłego sędziego, który doskona-doskonados­konale znał metody śledcze i dochodzeni­owe. Wiedział, co i jak mówić, jak kluczyć i mylić tropy.

Policjanci postanowil­i ponownie przeszukać mieszkanie Krzysztofa F. i jego samochód. To był strzał w dziesiątkę. W aucie zabezpiecz­ono ślady butów Olka. Okazało się, że porwany chłopiec kopał w bagażnik samochodu od wewnątrz. F. stwierdził wtedy, że chłopiec spadł ze schodów, gdy schodzili do piwnicy, że był to nieszczęśl­iwy wypadek.

W końcu policja odnalazła ciało dziecka w studni, w sadzie za miastem… Wyszło na jaw, że Krzysztof F. jest hazardzist­ą, a kilkanaści­e dni przed zaginięcie­m Olka zapożyczył się na dużą kwotę. Długi wpędziły go w poważne kłopoty, okup miał mu pozwolić z nich wyjść. Olek, jak wykazała sekcja, przed śmiercią bronił się, walczył o życie, ale nie miał szans. F. udusił go kablem.

Proces ruszył w w1997 1997 r. Prawnik nie przyznał się do winy. Został skazany na 25 lat więzienia. Zza krat wyszedł późną wiosną 2022 r. Teraz F. jest sprzedawcą w małym sklepiku włodzi. Nie wypełnił całego wyroku – wciąż jest winny ojcu swojej ofiary wysokie odszkodowa­nie. – To dzisiaj 400 tys. zł, z czego spłacił 3 tys. – mówi Ruminkiewi­cz, który pieniądze zodszkodow­ania chciałby przeznaczy­ć na rzecz dzieci, które zamierzają zostać sportowcam­i. – Mojemu synowi to się nie udało – tłumaczy.

Zbigniew Ziobro skierował do Sądu Najwyższeg­o skargę nadzwyczaj­ną na postanowie­nie sądu apelacyjne­go, który wypuścił Krzysztofa F. Jak tłumaczy rzecznik Prokuratur­y Krajowej Łukasz Łapczyński, błędnie przeprowad­zono postępowan­ie dowodowe dotyczące uznania Krzysztofa F. za osobę niebezpiec­zną dla otoczenia. Wocenie prokuratur­y Krzysztof F. powinien zostać umieszczon­y w ośrodku dla bestii w Gostyninie.

 ?? ?? Olek był usmiechnie­tym, madrym chłopcem. Marzył o karierze piłkarza czesto odwiedza grób synka. Wojciech Ruminkiewi­cz wolnosci nie powinien chodzic na Uwaza, ze zabójca Olka
Krzysztof F., były sedzia sadu rejonowego i własciciel kancelarii prawnej, był hazardzist­a. Pozował na przyjaciel­a rodziny Ruminkiewi­czów
Olek był bardzo zwiazany z mieli tata, podobne sportowe pasje
Olek był usmiechnie­tym, madrym chłopcem. Marzył o karierze piłkarza czesto odwiedza grób synka. Wojciech Ruminkiewi­cz wolnosci nie powinien chodzic na Uwaza, ze zabójca Olka Krzysztof F., były sedzia sadu rejonowego i własciciel kancelarii prawnej, był hazardzist­a. Pozował na przyjaciel­a rodziny Ruminkiewi­czów Olek był bardzo zwiazany z mieli tata, podobne sportowe pasje
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States