Xavier to frajer
Walne Zgromadzenia PZPN były kiedys obiektem wiekszego zainteresowania niz niejeden mecz. Dziennikarze mieszali sie z tłumem delegatów przy hotelowym barze, ploteczki fruwały w powietrzu, a zadni sensacji czytelnicy dowiadywali sie, kto z kim baluje i po co. Dzis nuda jak na polskim filmie granym do pustych rzedów. I bardzo dobrze, gdy obiektem zainteresowania sa druzyny i piłkarze, a nie prezesi, to znak, ze system funkcjonuje dobrze. Kazimierz Górski tytułowany prezesem (był nim w PZPN) odpowiadał: „Prezesi to sa w geesie, ja jestem pan Kazio”. Geesy to gminne spółdzielnie „Samopomoc Chłopska” handlujace nawozami i pługami pół wieku temu. Trenerzy z Półwyspu Iberyjskiego kochaja nasze pieniadze, ale nas samych nie za bardzo. Po wtopach Sa Pinto i Sousy plame dał teraz Xavier Sabate, hiszpanski szkoleniowiec szczypiornistów Wisły Płock. Wbrew wczesniejszym obietnicom nie pusci swych podopiecznych na wazne zgrupowanie reprezentacji Polski przed zblizajacymi sie mistrzostwami swiata. Jego lepszy po fachu kolega Tałant Dujszebajew z Kielc takich problemów nie czyni, inna klasa. W powodzi kretynskich transparentów na polskich stadionach ten z Niepołomic wyróznił sie na plus poziomem i pomysłowoscia. Kukła trenera Stokowca przyodziana w koszulke kursanta prawa jazdy z komentarzem „ucze sie szacunku” naprawde smieszy, a nie obraza. Pytany o system gry Biało-czerwonych na mundialu w Katarze, odpowiadam niezmiennie: czwórka w obronie! Ze to staroswiecko i pod prad naukom z laptopów na kursach trenerskich? Trudno, mnie interesuje wynik.