Rosjanie mogą uderzyć w Chersoń lub go zatopić
Gen. Mirosław Różański o prawdopodobnym odwecie Kremla:
„Super Express”: – Cherson wyzwolony, mieszkancy w euforii, ale władze Ukrainy przestrzegaja przed gromadzeniem sie w centrum miasta i mozliwym kontratakiem Rosjan oraz zaminowanym terenem. Jak ta sytuacja moze sie rozwinac w ciagu najblizszych dni?
Gen. Mirosław Różański: – Sytuacja, w której Ukraina przejęła kontrolę nad zachodnim brzegiem Dniepru, w tym nad Chersoniem, jest bezsprzecznie powodem do radości. Podzielam jednak te obawy i apele płynące ze strony ukraińskich władz, żeby zachować rozsądek i tonować emocje. Pamiętajmy, że zajęcie tych terenów przez Ukraińców odbyło się po wcześniejszym wycofaniu wojsk rosyjskich i biorąc pod uwagę pragmatyzm wojskowy, taki manewr był uzasadniony. Rosjanie po prostu uratowali ok. 20 tys. swoich żołnierzy, których mogą teraz wykorzystać na innym kierunku, np. do pogłębienia obrony Krymu, który jest dla Ukrainy celem strategicznym, a jego odzyskanie priorytetem. Pamiętajmy też, że ta linia styczności wojsk, czyli Dniepr, który oddziela od siebie obie armie, stanowi jednocześnie zagrożenie dla mieszkańców Chersonia i okolic. One bowiem znajdują się w zasięgu rosyjskiego ognia, jeśli taki by nastąpił.
– Jezyczkiem u wagi jest tez nadal zapora w Nowej Kachowce.
– Tak, bo Rosjanie w tym swoim barbarzyńskim postępowaniu mogą jeszcze posunąć się do rzeczy, których do tej pory nie obserwowaliśmy.
– To znaczy?
– Na przykład do uderzenia na opuszczony Chersoń lub ewentualnie nawet próby uszkodzenia tej tamy, która by groziła podtopieniami czy zatopieniem Chersonia w ogóle, co w perspektywie najbliższych zimowych miesięcy byłoby ogromną tragedią. Dlatego uważam, że te sygnały ze strony władz Ukrainy są jak najbardziej rozsądne i powinny być przyjęte przez mieszkańców obwodu chersońskiego. Jestem przekonany, że oni wsłuchają się w te sugestie, będą rozsądni i będą postępować tak, jak oczekuje Kijów.
– Na ile pana zdaniem prawdopodobny jest ten czarny scenariusz dotyczacy uderzenia na Cherson lub wysadzenia tamy, czego konsekwencja byłoby zatopienie miasta?
– Jeśli chodzi okwestie związane z tamą, to uważam, że jest to możliwe, ale mało prawdopodobne. Dlatego że uszkodzenie tej tamy tak naprawdę odcięłoby Krym od wody. Pamiętajmy, że Kanał Północnokrymski ma swój początek właśnie w Nowej Kachowce. Natomiast uderzenia rakietowe czy bombardowania ze strony Rosji są możliwe. Rosjanie wykonują takie uderzenia na całej głębokości Ukrainy, łącznie z Lwowem, więc jest to prawdopodobne. (…)
– Mówiac krótko, Rosjanie sie nie pogodzili i nie pogodza z utrata Chersonia.
– Absolutnie nie. Utrata terytorium to jest jedna rzecz, ale kwestia niszczenia infrastruktury czy oddziaływania na ukraińskie społeczeństwo to jest ten wymiar, który obserwujemy od kilku tygodni. Sądzę, że Rosjanie przygotowują się dziś do sytuacji, w której będą mieli dogodną pozycję do ewentualnych negocjacji pokojowych. Oni tej wojny nie zakończyli. Będą robić wszystko, żeby chociaż niezbędne minimum stało się udziałem ich „sukcesu”, o którym będą mówili swojemu społeczeństwu. Owo minimum to jest utrzymanie Krymu, połączenia lądowego między Krymem a Rosją i oczywiście dwie separatystyczne republiki – ługańska idoniecka. (…) Ale świat nie może dać na to przyzwolenia.