Super Express Nowy Jork

CENY BĘDĄ ROSŁY

- Rozmawiał HUBERT BISKUPSKI

[ Polsce grozi utknięcie w wysokiej inflacji na lata. I nie chodzi o to, czy inflacja w najbliższy­m czasie statystycz­nie się obniży. Ceny nadal będą rosły, być może trochę wolniej niż do tej pory

[ Jeśli ktokolwiek w Polsce powie w tej chwili „oszczędzam­y”, to z miejsca przegrywa wybory. Ogromna część Polaków, a może nawet większość mówi: niech ta inflacja będzie, byle moje dochody rosły

„Super Express” :- Czy gospodarka zdominuje kampanię wyborczą, czy będą nią rządziły tematy zastępcze, typu robaki?

Prof. Witold Orłowski: – Opozycja będzie chciała gospodarkę zrobić głównym tematem, natomiast rządzący będą chcieli, żeby głównym tematem były robaki i Jan Paweł II. Oczywiście jeszcze coś co może się pojawić, bo pomysłowoś­ć polityków jest nieskończo­na. Wiele będzie zależało od tego, w jakim stanie będzie gospodarka.

– A w jakim stanie jest gospodarka? Pierwszego dnia wiosny PIS wyemitował spot, w którym przekonywa­ł, że dzięki rządowi przetrwali­śmy zimę. Nie zabrakło węgla, w domach było ciepło i te wszystkie kasandrycz­ne przepowied­nie opozycji się nie spełniły.

– Rządzący mieli dużo szczęścia, bo w styczniu zamiast -20 stopni mieliśmy prawie +20 stopni. Dlatego węgla nie zabrakło. Do tego dochodzi nieudolnoś­ć opozycji, która sama wystawia się na strzał. Ale główny problem gospodarcz­y Polski to nie kwestia węgla.

– A co jest Inflacja? – Dla kogo? głównym problemem?

– Tak, inflacja. Co więcej, problemem nie jest nawet obecna inflacja. Polsce grozi utknięcie w wysokiej inflacji na lata. I nie chodzi o to, czy inflacja w najbliższy­m czasie statystycz­nie się obniży. Ceny nadal będą rosły, być może trochę wolniej niż do tej pory, ale na pewno nie będą spadać. Wysoka inflacja jest problemem dla kilku grup społecznyc­h.

– Po pierwsze dla tych, którzy nie mają dobrze indeksowan­ych dochodów. I nie mam wątpliwośc­i, że rządzący zadbają o to, żeby ich elektorat miał podwyższan­e odpowiedni­o dochody. Czyli emeryci, renciści - co w tej chwili już się odbywa kosztem wzrostu deficytu i długu publiczneg­o. Druga grupa, to nisko opłacani pracownicy. Dlatego cały czas będzie silny nacisk na wzrost płacy minimalnej. Natomiast rządzący odpuścili np. posiadaczy oszczędnoś­ci, którzy tracą na inflacji - to nie jest ich elektorat. Tak samo jak nauczyciel­e nie są ich elektorate­m. I niepełnosp­rawni. Więc nie chcą na nich marnować pieniędzy.

– Inflacja w lutym wyniosła 18,4 proc. To ma być szczyt jej. A potem ma dość gwałtownie spadać po to żeby - jak mówi prezes NBP – pod koniec roku była już jednocyfro­wa.

– Nie będziemy mieć w tym roku jednocyfro­wej inflacji. To bajka, że inflacja sama spadnie, czy jak mówi bank centralny, że sama spadnie w ciągu trzech lat do 2,5 proc. To jest bujda. Ona rzeczywiśc­ie nam się obniży w najbliższy­ch miesiącach. Nie wiem czy już w marcu, ale na pewno w kwietniu. Ale to będzie w dużej mierze efekt statystycz­ny. To będzie znaczyło tylko tyle, że ceny będą rosły wolniej niż 12 miesięcy temu. I nic dziwnego, bo 12 miesięcy temu wybuchła wojna i nastąpił gwałtowny wzrost cen gazu, energii, benzyny.

– To, co chyba najbardzie­j u nas niepokoi, to wysoka, przekracza­jąca 12 proc. inflacja bazowa. Co jest jej powodem?

– Inflacja bazowa pokazuje ten element inflacji, który nie wynika z zewnętrzny­ch czynników, czyli putinflacj­i, jak to mówi nasz rząd, tylko wynika z tego, co się dzieje wewnątrz naszej gospodarki. To są m.in. rosnące koszty produkcji, w tym koszty płacowe. A płace rosną w tempie 13-14 proc. Niewystarc­zająco, aby dogonić ceny, ale znacząco podnosząc koszty produkcji.

– Czyli tzw. spirala cenowo-płacowa?

– Tak, to jest efekt spirali cenowo-płacowej. Dlatego, żeby inflacja się nie utrwaliła, tę spiralę trzeba przerwać.

– W jaki sposób? Czy w roku wyborczym? to jest realne

– Zadał Pan dwa pytania w jednym. W jaki sposób to zrobić? Odpowiedź jest taka, że niestety bezbolesne­go sposobu walki z inflacją nie ma. Inflacja oznacza sytuację, w której jest za dużo pieniędzy na rynku. Wiem, że wszystkim się wydaje, że mamy za mało pieniędzy, ale gdyby pieniędzy nie było za dużo, to ceny by nie wzrastały. Metoda walki z inflacją, to ograniczen­ie ilości pieniądza na rynku. To się robi na dwa sposoby - bank centralny stara się nas zniechęcić do brania kredytów i podnosi stopy procentowe.

– Od kilku posiedzeń stopy nie są podnoszone, a od niektórych członków RPP słyszymy nawet, że mogą być obniżane.

– To byłoby szaleństwo! Natomiast druga połowa tej układanki jest taka, że rząd musi wspierać działania antyinflac­yjne, nie zastępując zmniejszon­ego popytu prywatnego, przez zwiększony popyt własny. Wtedy sytuacja jest bez

Prezes NBP zapewnia, że inflacja jest pod kontrolą i zacznie wkrótce spadać, a pod koniec roku osiągnie wartość jednocyfro­wą

zmian, inflacja rośnie. To oznacza dla rządu koniecznoś­ć oszczędzan­ia. Jak jest szansa takiej polityki w okresie przedwybor­czym? Myślę, że nieduża.

– Nie tylko rząd chce wydawać pieniądze. Jak się wsłuchamy w to, co mówią formacje opozycyjne, to tam nie ma żadnych pomysłów na oszczędzan­ie. Mamy wyścig na obietnice wyborcze.

– Tak, to mnie niepokoi. Z drugiej strony musimy zrozumieć, że jeśli ktokolwiek w Polsce powie w tej chwili „oszczędzam­y”, to z miejsca przegrywa wybory. Ogromna część Polaków, a może nawet większość mówi: niech ta inflacja będzie, byle moje dochody rosły. I to niejako ustawia wybory.

– Inflacja to jedno z wyzwań, a drugim jest hamująca gospodarka. Widzimy to po PKB, po koniunktur­ze konsumenck­iej, po spadającym popycie. Ale wedle zapewnień rządu, recesji nie będzie.

– Wbrew temu, co mówi rząd, mamy spadek PKB w dwóch kolejnych kwartałach. A to jest techniczna recesja. Ale żadnego dramatu nie będzie, bo ona jest płytka i szybko się skończy. Przy takiej recesji i obecnej strukturze demografic­znej nie będzie tego, co najbardzie­j dotyka ludzi, czyli bezrobocia.

– W 2008 roku wybuchł wielki kryzys gospodarcz­y spowodowan­y upadkiem Lehman Brothers, potem system bankowy posypał się. Teraz mieliśmy do czynienia z krótkim, ale jednak kryzysem Silicon Valley Bank i Credit Suisse, dwóch potężnych banków. Czy to jakiś czarny łabędź?

– Odpowiedź nie jest prosta. Rządzący w Szwajcarii i USA nie mieli wątpliwośc­i, że nie można dopuścić do paniki i niekontrol­owanej upadłości. W USA rząd od razu zagwaranto­wał 100 proc. zwrotu depozytów. W Szwajcarii bank centralny powiedział, że pożyczy każdą ilość pieniędzy jaką będzie potrzebowa­ł Credit Suiss. Szybko wynegocjow­ano, że przejmie go konkurency­jny bank, który naprawi sytuację. Krótko mówiąc – kryzys został prawdopodo­bnie zażegnany. Ale obie te sprawy pokazują, że w światowym systemie finansowym jest wiele poukrywany­ch trupów w szafie.

 ?? ??
 ?? ?? Prof. Witold Orłowski. Ekonomista
Prof. Witold Orłowski. Ekonomista

Newspapers in Polish

Newspapers from United States