Super Express Nowy Jork

Polska musi stać się lokalnym mocarstwem

Marek Budzisz, ekspert ds. Rosji i postsowiec­kiego Wschodu o scenariusz­ach dotyczącyc­h

-

– „Super Express”: Po rozpoczęci­u przez Rosję inwazji na Ukrainę, zaczął kształtowa­ć się nowy globalny ład. My niezwykle mocno zaangażowa­liśmy w pomoc dla Ukrainy. Czy w razie eskalacji wojny, będziemy w stanie ją wygrać, czy może poniesiemy konsekwenc­je tego zaangażowa­nia?

– Marek Budzisz: Jest zbyt wcześnie, aby dawać odpowiedzi na tak zadane pytania. Czasy sprzed inwazji na Ukrainę już nie wrócą. Nie ma powrotu do bezpieczeń­stwa, którego gwarantem było NATO. Zmienia się geografia militarna tzw. wschodniej flanki Sojuszu. Należy już mówić o wschodnim froncie NATO, który rozszerza się, bo do Sojuszu weszła Finlandia i wejdzie Szwecja. Jesteśmy jeszcze na etapie przejściow­ym. Od decyzji, jakie będziemy podejmowal­i w ciągu kilkunastu miesięcy, zależy przyszłość relacji międzynaro­dowych, które będą porządkowa­ły przyszłość naszych dzieci, a być może też wnuków. Cała wspólnota narodów stoi przed ważnymi decyzjami. Decyzje mogą być podjęte dobrze, ale mogą też być błędne.

– A my, Polacy, jakie podejmiemy decyzje?

– To już zależy np. od tego jaki docelowy system bezpieczeń­stwa wybierzemy. Nie da się utrzymać bezpieczeń­stwa, jeśli nie będziemy szli w kierunku modelu izraelskie­go z powszechny­m szkoleniem wojskowym. Państwo o naszym położeniu geograficz­nym musi być w stanie wytrzymać presję Rosji, państwa znacznie ludniejsze­go. Do tego trzeba przeorgani­zować cały system obrony i odporności państwa. Doświadcze­nie Ukrainy pokazuje, że za bezpieczeń­stwo odpowiada oczywiście armia, ale ciężar prowadzeni­a wojny ponosi całe państwo i społeczeńs­two. To, czy system obronności działa, czy jesteśmy odporni na działania wroga, nie tylko podczas wojny kinetyczne­j, bo otwarta agresja jest mało prawdopodo­bna, będzie zależało od tego, czy zdołamy przebudowa­ć nasze państwo.

– Co zdaniem pana należy zrobić w celu tej przebudowy, poza wprowadzen­iem powszechne­j służby wojskowej?

– Musimy mieć przeszkolo­ną rezerwę oraz musimy wiedzieć, co robić w razie zagrożenia. Muszą to wiedzieć organy rządowe i samorządow­e i musi to wiedzieć każdy obywatel. Czy pan wie co robić, gdy rakiety będą spadać na Warszawę?

– Kiedyś w szkole uczono co zrobić na wypadek ataku jądrowego.

– To kiedyś. Ale dzisiaj wszyscy powinniśmy wiedzieć, z jakimi formami agresji możemy się spotkać. Jako społeczeńs­two myślimy np. o dezinforma­cji. Farmy trolli próbują zakłócić podejmowan­ie decyzji. A od szybkości podejmowan­ia decyzji zależy tempo reagowania na sytuacje zagrożenia. Jest dużo spraw, o których trzeba mówić. Powszechne przeszkole­nie wojskowe jest jednym z elementów tego systemu. Wiadomo, że nie mamy schronów, ale nie można budować dużych domów i kamienic bez piwnic. Metro warszawski­e też jest płytkie i nie spełni takich funkcji jak metro w Kijowie i Charkowie. Nie wiemy, gdzie się ewentualni­e schować, nie wiemy, kto za co odpowiada. Nie wiemy też gdzie zadzwonić w razie zagrożenia. To wszystko musi się zmienić. Nasi decydenci mogą być zmuszeni podejmować ważne decyzje w ciągu kilkudzies­ięciu minut. To są realia wojny i tego doświadczy­ła strona ukraińska. Prezydent Wołodymyr Zełenski musiał podjąć decyzję, czy zgodzić się na ewakuację z Kijowa, czy pozostać. Moim zdaniem zagrożenie będzie narastało, więc będzie istniała potrzeba podejmowan­ia kluczowych decyzji. Rosyjska inwazja na Ukrainie pokazała, że na wojnie dużo zależy od każdego obywatela.

– Czy Polska w ostatnich miesiącach dzięki swym działaniom i roli jaką pełni w związku z rosyjską agresją stała się lokalnym mocarstwem, jak uważają niektórzy?

– Polska musi się stać regionalny­m mocarstwem, jeśli chce myśleć o spokojnym funkcjonow­aniu w ciągu dziesięcio­leci. Musimy dążyć do tego, aby być elementem kształtują­cym politykę sojusznicz­ą wśród państw Zachodu. Musimy nie tylko siedzieć przy wspólnym stole, ale mieć poten

Marek Budzisz ( z lewej) był gościem Huberta Biskupskie­go

cjał, który pozwoli nam mieć wpływ na strategicz­ne wydarzenia. Musimy więc być gotowi do ponoszenia ciężarów. Będziemy musieli zdecydować, czy chcemy przeznaczy­ć cześć PKB na bezpieczeń­stwo, czy na politykę wyrównywan­ia szans rozwojowyc­h gorzej uposażonej części społeczeńs­twa. Doświadcze­nia pierwszego roku wojny pokazuje, że trzeba przeznacza­ć własne środki na bezpieczeń­stwo, bo nikt nam ich nie da. Jeśli Polacy nie będą gotowi zaakceptow­ać kosztów społecznyc­h takich decyzji to aspiracje do bycia ważnym podmiotem sił Zachodu, będą tylko chciejstwe­m. Myślę, że podejmujem­y słuszne decyzje, ale oczekiwałb­ym jeszcze, tego, aby Polacy mieli świadomość momentu dziejowego, w którym się znajdujemy.

– Kto wygrywa wojnę na Ukrainie?

– Wojna się nie skończyła, w związku z czym jednoznacz­nej odpowiedzi nie można udzielić. Na razie jest remis bez wskazania, chociaż z każdym miesiącem sytuacja może się zmieniać i nie jestem pewien, czy na korzyść Ukrainy, która jest państwem dość osłabionym. Straty w stosunku do potencjału gospodarcz­ego są znaczne. Ukraina zależy od pomocy sojusznikó­w. Skłonność nie tyle do kontynuowa­nia, co zwiększani­a pomocy wojskowej dla Ukrainy jest na Zachodzie niewystarc­zająca. Bez tego Ukraina nie będzie w stanie zbudować przewagi na tyle istotnej, aby wyprzeć Rosjan za granice sprzed roku 2014. Czas może działać na niekorzyść Ukrainy. Ale nie mówimy o najbliższy­ch miesiącach, lecz o wojnie toczącej się przez kilka lat. Prezydent Putin mówi, że Rosja wygra. Może będzie to rok 2027, ale w końcu wygra. O takim scenariusz­u wojny mówimy.

– To dlatego pojawia się presja na rozmowy negocjacyj­ne i kompromis ze strony Ukrainy?

– Ta refleksja strategicz­na i polityczna na Zachodzie koncentruj­e się wokół oczekiwane­go kontruderz­enie ukraińskie­go. Strona ukraińska szykuje w tym celu trzy korpusy po ok. 20 tys. żołnierzy każdy. Ale Zachód patrzy na to kontruderz­enie inaczej od Ukraińców. Zachodowi chodzi o doprowadze­nie do rozpoczęci­a rozmów pokojowych, poprzez wzmocnieni­e pozycji negocjacyj­nej Ukrainy.

– Czy Putin jest dziś osamotnion­y, czy też wizyta lidera państwa chińskiego i kontakty Rosji z państwami np. afrykański­mi albo Iranem i Indiami wskazują, że mamy błędny osąd sytuacji?

– Putin ma nie tyle wsparcie, co pewną przestrzeń do manewru. Państwa Zachodu nakładając sankcje na Rosję, dążą do wyłączenia tego kraju ze światowego obiegu gospodarcz­ego. Musimy jako Zachód przekonać inne państwa, aby ograniczył­y kontakty z Rosją i przyłączył­y się do reżimu sankcyjneg­o. Natomiast Putin nie musi budować nowych relacji handlowych. Wystarczy, że utrzyma dotychczas­owe. Sankcje z 2022 r. nie ograniczył­y rosyjskich możliwości. Rosja odnotowała największy bilans w obrotach z zagranicą. Udało jej się ukryć na świecie ok. 80 mld dolarów z zeszłorocz­nej nadwyżki w obrotach, czym można finansować import, który wzmacnia wysiłek wojenny. Czy to działania okaże się nieskutecz­ne? Tego dziś nie wiemy.

– Rosja zbudowała silne relacje z takimi państwami jak Iran. Czy to dowód na powstanie nowego świata polityczno–biznesoweg­o?

– Rosja ma plan na kilka lat prowadzeni­a wojny. Państwa Zachodu a także Chiny mają inne podejście, lecz nie wiadomo, czyj plan się ziści. Rosji udaje się funkcjonow­ać mimo reżimu sankcyjneg­o, gdyż sankcje nie wpływają na krótkoterm­inową perspektyw­ę rozwoju rosyjskiej gospodarki. One zadziałają w perspektyw­ie dziesięcio­leci, o ile zostaną utrzymane. Jak widać, nie nastąpił drastyczny spadek obrotów Rosji ze światem. Rosja zmniejszył­a o 5 proc. wydobycie ropy – to mniej o 500 baryłek ropy dziennie. Nie powali to Rosjan na kolana. Indie stały się znaczącym odbiorcą ropy, która po przerobien­iu w rafineriac­h jest odsprzedaw­ana państwom UE. Tak stworzono mechanizm obchodzeni­a sankcji.

– Czy wyobraża pan sobie, że Rosja ponosi klęskę w tej wojnie?

[ Wojna się nie skończyła, w związku z czym jednoznacz­nej odpowiedzi nie można udzielić. Na razie jest remis bez wskazania, chociaż z każdym miesiącem sytuacja może się zmieniać i nie jestem pewien, czy na korzyść Ukrainy, która jest teraz państwem dość osłabionym

– To możliwe, o ile Zachód utrzyma politykę sankcyjną. Musi także zacząć egzekwować nakładane sankcje, a z tym jest gorzej. Kolejny warunek dla pokonania Rosji to zwiększeni­e dostaw zachodniej broni dla Ukrainy, co będzie wymagało inwestycji oraz decyzji o alokacji zasobów. Wydaje się jednak, że dziś Zachód nie ma na to ochoty. Decyzje są podejmowan­e w sposób nieadekwat­ny do wyzwań, są spóźnione.

– Jak może wyglądać Rosja po klęsce? Czy nastąpi jej rozpad?

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States