Młody Wlazły lata jak tata
Legendarny siatkarz konczy kariere, ale o nastepce nie musi sie martwic
Niezwykle wzruszajace chwile przezywa w tym tygodniu jeden z najsłynniejszych polskich siatkarzy w historii Mariusz Wlazły (40 l.). Niedawno legendarny atakujacy ogłosił, ze po tym sezonie konczy kariere i własnie nadchodzi jej finałowy akcent. W Gdansku „ Super Mario” był bohaterem królewskiego pozegnania z domowa widownia Trefla. W trakcie meczu o piate miejsce Plusligi z Projektem Wlazły dokonał tez symbolicznego przekazania pałeczki: na parkiecie wystapił jego syn Arkadiusz.
14-latek grający w młodzikach Trefla zmienił tatę na pierwszą zagrywkę spotkania. I kibice dosłownie przecierali oczy ze zdumienia! Te same ruchy, taki sam nabieg, podrzut piłki, uderzenie i niemal równie imponujący wyskok – Arek był praktycznie wierną kopią swojego ojca, znanego z atomowych serwisów (tylko w Pluslidze Wlazły senior ma na koncie ponad 800 asów). Perfekcyjnie uderzył piłkę, a rywal nie zdobył w tej akcji punktu. Wlazłemu juniorowi nie zadrżała ręka przy tysiącach gardeł skandujących z trybun, w spotkaniu transmitowanym w telewizji. Jego uderzenie było naprawdę soczyste jak na nastolatka.
Mecz zakończony wygraną Projektu 3:1 był pełen dużych emocji także dla samego żegnającego się wybitnego gracza, dwukrotnego medalisty mistrzostw świata i aż 9-krotnego mistrza Polski ze Skrą Bełchatów. Po meczu Wlazły wygłosił krótką mowę do widzów w Ergo Arenie i po wszystkim nie ukrywał, że wzruszenie brało górę.
– Łezka w oku zakręciła mi się niejeden raz – przyznał Wlazły. – To była dla mnie ważna i emocjonalna chwila. Zastanawiałem się jak to będzie wyglądać, nie byłem w stanie przewidzieć emocji. Parę razy głos zadrżał i ścisnęło mnie w gardle. To efekt tych wszystkich lat spędzonych na parkietach różnych boisk. Dziękuję wszystkim, dzięki którym mogłem osiągać swoje cele.
Ostatni mecz w karierze Wlazłego odbędzie się w piątek 28 kwietnia o 20.30 na warszawskim Torwarze. Trefl zagra rewanż z Projektem i jeśli wygra, doprowadzi do złotego seta. W razie porażki gości stołeczna ekipa zajmie 5. lokatę, jednak bez względu na wynik kibice w stolicylicy przyjdą oklaskiwać schodzącą ze sceny ikonę polskiej siatkówki.
– To też będzie dla mnie wyjątkowe przeżycie. W Wa r s z a w i e kibice ibice zawsze nas ciepło witali, czy to kiedy grałem w zespole z Bełchatowa, owa, czy z Gdańska. Liczę i tym razem na przemiłą atmosferę, postaramy się stworzyć jak najlepsze widowisko – zapowiada Wlazły.