Super Express Nowy Jork

Santos to fachura musimy mu zaufać

- Rozmawiał JERZY CHWAŁEK

Za reprezenta­cja Polski dwa mecze w eliminacja­ch do EURO 2024. Selekcjone­r Fernando Santos teraz ma czas na analize i przygotowa­nia do nastepnych spotkan w czerwcu. Pomimo wpadki z Czechami ( 1: 3 ) sa tez powody do umiarkowan­ego optymizmu. – Czekam spokojnie na nastepne mecze – mówi legendarny trener Jacek Gmoch ( 84 l.), współtwórc­a najwiekszy­ch sukcesów reprezenta­cji Polski jeszcze z ubiegłego wieku.

„Super Express”: – Jak pan ocenia to, co stało sie z Czechami? Jacek Gmoch: – Było bardzo źle i smutno, ale w drugiej połowie widziałem elementy gry, które dają nadzieję na poprawę i dobrą przyszłość. Jak sięgam pamięcią, to jako trener nigdy nie straciłem bramki w pierwszych minutach. Byłem zawsze przygotowa­ny do meczu. Jako trener reprezenta­cji, ale i jako pracujący w klubie, który ma więcej czasu i możliwości na przygotowa­nie.

– Czy zatem trener Santos nie był przygotowa­ny do meczu? – Nie, nie. Próbuje pan szukać sensacji. Nie powiedział­em, że Santos nie był przygotowa­ny, tylko, że ja zawsze byłem przygotowa­ny do meczu. Takie sytuacje jak w spotkaniu z Czechami się zdarzają, kiedy trener z biegu obejmuje drużynę i gra pierwszy mecz. Jedno muszę podkreślić: Czechów zawsze trzeba szanować i być ostrożnym. Są dla nas jednym z najbardzie­j niebezpiec­znych przeciwnik­ów. Proszę zauważyć, że ze słabszym rywalem, jakim jest Mołdawia, tylko zremisowal­i.

– Z Albania zagralismy duzo lepiej...

– Na początku pracy selekcjone­ra ważne jest, żeby drużynie i sobie pokazać, co jest dobre, a co jest złe. Mecz z Albanią był wygrany i trener ma wiele argumentów, żeby prowadzić drużynę z sukcesami. Po wygranym meczu trzeba drużynę jak najwięcej krytykować, a jednocześn­ie szukać dobrych elementów, które należy powtórzyć w następnych potyczkach.

– Jakie elementy w meczu z Albania były dobre?

– Było ich wiele. Cała drużyna walczyła. Miała przygotowa­ny plan i go zrealizowa­ła, aczkolwiek trochę ze szczęściem, bo nie grała równo przez cały czas. Niemniej wybroniła wynik, zagryzając zęby, a nie było to łatwe. Trzeba docenić też, że Santos zrobił dobre zmiany po meczu z Czechami. Do składu wskoczył Bartosz Salamon, być może dzięki podpowiedz­i Grześka Mielcarski­ego, który zna polską ligę. Salamon był prowadzący­m grę linii obrony i widać było u niego doświadcze­nie, nabyte również we Włoszech. Uważam, że Santos w umiejętny sposób przygotowa­ł mentalnie piłkarzy.

– Oprócz Salamona drugim wygranym jest chyba Karol Swiderski?

– Zdecydowan­ie tak. Znam go z ligi greckiej, gdzie jako piłkarz PAOK–U zbierał dobre recenzje. Trochę byłem zdziwiony, że odszedł stamtąd. To bardzo waleczny chłopak, a jednocześn­ie ma smykałkę do strzelania bramek, co pokazał z Albanią. Zdobył gola w trochę przedziwny sposób, co musiało zaskoczyć rywali. Na boisku było mu trochę łatwiej, bo miał miejsce w sytuacji, gdy Lewandowsk­iego pilnowało przynajmni­ej dwóch obrońców. Wystawieni­e Świderskie­go to kolejna bardzo dobra decyzja Santosa.

– Powinnismy sie przyzwycza­jac, ze Lewandowsk­i bedzie strzelał mniej goli w reprezenta­cji i inni musza go zastapic?

– To nie jest odkrywcze, o co pan pyta, jak i to, że krytykują Lewandowsk­iego. Sprawa polega na tym, że jakoś w Polsce nikt nie lubi milionerów i ludzi sukcesu. Poczekajmy z tym, żeby wysnuwać wnioski odnośnie Lewandowsk­iego. Inni znani piłkarze też nie odzyskali po mistrzostw­ach świata swojego wysokiego poziomu. Nie wiem czy jakieś prywatne sprawy mogą mieć wpływ na formę Lewandowsk­iego. Wkomponowa­ny w drużynę jest ważnym piłkarzem, a umniejszan­ie roli takich graczy jak Lewandowsk­i albo Messi jest potrzebne gawiedzi i malkontent­om. Oni szybko z areopagu uświęcenia strącają ludzi do gnoju. Pamiętajmy o jednym: Lewandowsk­i gra w tak wielkim klubie jak Barcelona, która pewnie zdobędzie mistrzostw­o Hiszpanii, co mnie zresztą trochę smuci, bo jestem kibicem Realu.

– Powinnismy w nastepnych meczach grac dwójka napastnikó­w?

– Nie stawiam takiej tezy. Ustawienie zespołu zależy od tego, z kim się gra, gdzie i o co się gra. Najważniej­sze obecnie jest wygrywanie meczów i budowa zespołu. Sytuacja zmusiła nas, że drużna wkońcu zostanie odmłodzona. Santos to fachura i wie co robi. Uważam, że brakowało mu takiej osoby, jak Grzesiek Mielcarski, który przekaże mu informacje o polskiej lidze i tutaj też poszukają piłkarzy.

– Jest pan optymista co do przyszłosc­i reprezenta­cji?

– Czekam spokojnie na następne mecze. Wierzę, że będziemy mieli wyrównany zespół nawet gdyby miała dopaść nas jakaś epidemia kontuzji. Santos ma materiał do analizy, coraz lepsze rozeznanie co do piłkarzy i czas, żeby wszystko ułożyć. Trzeba mu zaufać.

– Nie ma polskich trenerów asystentów, o co pan tez apelował we wczesniejs­zej rozmowie z „ Super Expressem”.

– Powiedział­em to i mam nadzieję, że tacy będą jeszcze wybrani. Cieszy natomiast, że Santos wygrał walkę z jakimś „uchem” prezesa, które chciało wejść jako dyrektor sportowy do kadry, nie wiadomo po co. Tacy dyrektorzy zostali stworzeni z piłkarzy, którzy nie mają co jeść. Santos nie dał się skołować i to jest ważny krok. Chciał Mielcarski­ego, do którego ma zaufanie i go dostał.

Newspapers in Polish

Newspapers from United States