Liga bez Sla ska bedzie smutna
Trener Tadeusz Pawłowski wciaz wierzy w utrzymanie ukochanego klubu. Bo przeciez…
Co najmniej trzy zwycieskie boje o zycie stoczyc musza gracze wrocławscy w koncówce sezonu: to warunek konieczny, by zachowac szanse przedłuzenia ekstraklasowego bytu. Tadeusz Pawłowski (70 l.), legenda klubu z Oporowskiej, nadziei na happy end nie traci. Ale… – Tej druzynie potrzeba lidera! – mówi w rozmowie z „Super Expressem”.
„Super Express”: – Martwi pana sytuacja Slaska? Tadeusz Pawłow ski: – Mój płacz czy rozdzieranie szat niczego nie zmieni. Szanse na utrzymanie wciąż są. Należy – co słusznie zauważył trener Jacek Magiera – walczyć do ostatniej chwili, nawet kiedy będzie już tylko jeden procent szans. Wszystko jeszcze w nogach zawodników, ale… trzeba po prostu lepiej grać.
– Slask „ nie dojezdza” na mecze?
– Nie ma swojego stylu, nie ma płynności akcji. Z Górnikiem, z Wartą, z Radomiakiem nie wypracowywali
śmy sytuacji bramkowych. To po pierwsze. Po drugie – traciliśmy fatalne, koszmarne gole. Bierne przyglądanie się akcjom rywali, cofanie się pod ich naporem… Tego kompletnie nie rozumiem. Ten sam zespół trzykrotnie – licząc Puchar Polski – wygrał w tym sezonie z Lechem, zwyciężył u siebie Pogoń. A dziś wygląda to blado. Mógłbym powiedzieć, że trzeba się modlić, ale… Bóg pomaga lepszym. Najpierw więc trzeba wziąć inicjatywę w swoje ręce. Mam nadzieję, że w Białymstoku Śląsk zdoła się wspiąć na szczyty swych możliwości i wygra.
– Jeszcze sie we Wrocławiu nie poddano?
– Mam nadzieję, że nie. Wierzę, że jeszcze chcą walczyć. Ale mało w tym zespole widzę piłkarskiej złości. Drużyny piłkarsko słabsze od Śląska ciułają punkty boiskowym zaangażowaniem. Grając „o życie”, czasem trzeba zaryzykować żółtą kartkę, nawet sponiewierać rywala na boisku, by poderwać kolegów. Do tego jednak potrzeba prawdziwego lidera w drużynie. Rozumiem przesłanki, którymi kierował się ostatnio trener Magiera, czyniąc Konrada Poprawę – „bo jest z Wrocławia” – kapitanem drużyny. Ale lidera kreuje boisko, a nie trenerska decyzja.
– Pan widzi w Slasku kandydata na tego lidera?
– W ostatnim czasie jedynym, do którego nie można mieć zastrzeżeń, jest Rafał Leszczyński. Ale bramkarzowi ciężko porwać zespół w trakcie meczu. Może Łukasz Bejger? Podoba mi się na boisku. Mam wrażenie, że ma zalążki charakteru – może dzięki paru sezonom spędzonym w Anglii? Bo tam nie ma czasu i miejsca dla mięczaków. Potrafi zagrać piłkę do przodu, „przyostrzyć” w obronie. Ale nie wiem, jaka jest jego pozycja w drużynie, w szatni.
– Uda sie uratowac Slask przed spadkiem?
– Spoglądam na Śląsk z Austrii, z odległości 900 km, więc nie wiem, co się naprawdę dzieje w szatni. Nie chcę krakać, ale wygląda to źle. A liga bez Śląska będzie smutna...