Kamilek trzy razy uciekał z domu NIKT MU NIE POMÓGŁ
CHŁOPCZYK ZOSTAŁ SK AT O WA N Y, BO ZRZUCIŁ TELEFON...
Rodzina i przyjaciele Kamilka († 8l.) z Czestochowy przygotowuja sie do pogrzebu zameczonego chłopczyka, a wszyscy zastanawiaja sie jak to sie stało, ze gehenny dziecka nikt nie przerwał? Zawiodły instytucje, które nie umiały wyrwac dziecka z pieczy patologicznej rodziny. Tym bardziej, ze Kamil dawał pewne znaki – np. kilka razy uciekajac z toksycznego domu.
W ub. r. Kamil z matką Magdalena B. (35 l.) oraz ojczymem Dawidem B. (27 l.) wprowadzili się do Olkusza (woj. małopolskie). To właśnie tam chłopiec regularnie próbował zwiać z „domu”. Po raz pierwszy Kamilek uciekł w sierpniu. Wtedy dostrzegł go bez opieki w sklepie ochroniarz i zawiadamia policję. Funkcjonariusze przekazują chłopca matce, która twierdzi, że wyszedł z domu, gdy zajmowała się młodszym rodzeństwem.
Kolejny raz Kamil zniknął w listopadzie. Policjanci znajdują go w samej piżamce w zimny listopadowy poranek w okolicach przystanku autobusowego. Mundurowi przekazali go załodze pogotowia. Kamil trafił do szpitala. A potem wrócił do matki i ojczyma.
Chłopiec w lutym br. uciekł niemal natychmiast po tym, jak jego biologiczny ojciec przywiózł go po feriach do matki. Wówczas policjanci zawiadomili ośrodek pomocy społecznej i sąd. – Ośrodek wdrożył procedurę Niebieskiej Karty w tej rodzinie. Z powodu zaniedbywania dzieci – informuje Sebastian Gleń, rzecznik policji w Krakowie. – Każdorazowo podczas interwencji matka była trzeźwa. Dziecko nie miało widocznych obrażeń wskazujących na stosowanie wobec niego przemocy fizycznej – zapewnia Gleń.
Wczoraj przekazano wyniki sekcji zwłok Kamilka. Chłopiec zmarł wwyniku rozległych oparzeń. – Istnieje bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy między obrażeniami ciała a zgonem pokrzywdzonego – poinformował zastępca prokuratora generalnego Krzysztof Sierak. – Dawidowi B. zostaną przedstawione zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Rozważamy też postawienie matce Magdalenie B. zarzutu pomocnictwa w zabójstwie – zapowiedział Sierak.
Jak dodał prokurator, powodem agresji ojczyma na Kamila było to, że ten zrzucił ze stołu telefon.
O horrorze chłopca z Czestochowy pisalismy po raz pierwszy na 6 kwie tnia. Trz y dni wczesniej potwornie poparzony Kamilek trafił do szpitala w Katowicach
Usmiechniety Kamil (†8 l.) pałaszujacy paczka – jedna z nielicznych dobrych chwil w zyciu chłopca, jakze krótkim i zakonczonym niewyobrazalna przemoca