Spodziewajmy się rosyjskich prowokacji w Polsce
Nasze słuzby powinny miec wzmozona czujnosc – ostrzega gen. Tomasz Drewniak
„Super Express”: - To, co obserwowalismy na Placu Czerwonym w Moskwie z okazji tzw. Dnia Zwyciestwa, to była chyba bardziej parodia niz parada?
Gen. Tomasz Drewniak: – Tak, to co zobaczyliśmy jest oznaką czasu. Rosja, która wydawała się drugim światowym mocarstwem, sama siebie sprowadziła do jakiegoś marionetkowego państewka w stylu afrykańskim, które raczej wywołuje politowanie i śmiech niż jakąkolwiek inną reakcję.
– Widzielismy dosłownie jeden czołg, w dodatku radziecki T-34 produkowany w latach 1941-58. Brak pokazów lotniczych, niewielka liczba gosci z zagranicy. Moze wiec z perspektywy Rosji lepiej w ogóle było tego Dnia Zwyciestwa nie organizowac?
– Dzień Zwycięstwa w Rosji jest świętem niemalże religijnym, trochę mesjanistycznym, oni go bardzo przeżywają i niemal od początku zbudowano wokół niego ogromną narrację. Kolejne pokolenia Rosjan są wychowywane w tej tradycji. To tak jakby ktoś u nas odwołał święta bożego narodzenia. Coś więc musiało się odbyć, a odbyło się to co widzieliśmy. To świadczy o tym, jaka dziś Rosja jest „silna”, bo jeśli przejechał jeden czołg T- 34 i w zasadzie nie było żadnych jednostek bojowych, a defilujący byli kadetami i studentami szkół wojskowych, to znaczy, że Rosja jest właściwie na końcówce swoich możliwości. Jedyne, co mogło szokować, to strategiczne rakiety jądrowe, które na całe szczęście nie są zaangażowane w Ukrainie i dlatego mogły przejechać w jakiejś większej liczbie. Poza tym nie było tam nic.
– W Polsce z kolei rosyjski ambasador Siergiej Andriejew nie złozył kwiatów przed mauzoleum zołnierzy radzieckich, uniemozliwili mu to bowiem protestujacy przeciw wojnie w Ukrainie. Reakcja Moskwy była niemal natychmiastowa i ostrzezono, ze „taka linia polskich władz nie pozostanie bez nalezytej reakcji ze strony Rosji”.
– Rosjanie słowa o podobnym brzmieniu wypowiedzieli już kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt razy. Ciągle straszą. A to Polskę, która ostatnio jest na rosyjskim celowniku, a to inne państwa. Nie obawiajmy się, że Rosja zaatakuje Polskę czy cokolwiek innego. Możemy się natomiast obawiać różnego rodzaju prowokacji w różnych miejscach. Możemy obawiać się działań w obszarze cyberprzestrzeni, te wszystkie rzeczy mogą nastąpić. Dlatego też nasze służby powinny mieć wzmożoną czujność. Niemniej nie ma się czym przejmować, bo Rosja jest już dzisiaj takim bezzębnym psem, który tylko szczeka i w dodatku coraz ciszej.
– A nie sadzi pan, ze to juz jest najwyzsza pora, zeby uznac ambasadora Andriejewa za persona non grata i zwyczajnie wydalic go z Polski?
– On może nam się nie podobać, może się nie podobać jego zachowanie, ale wydaje mi się, że czasami warto zacisnąć zęby i tolerować taką osobę, bo ona w różnych momentach może być przydatna. Pamiętajmy, że wyrzucenie rosyjskiego ambasadora z Polski równa się takiej samej reakcji Rosji na poziomie polskiego ambasadora. Tracimy wtedy możliwość bycia w Moskwie takim solidnym reprezentantem jakim jest ambasador i to się wiąże z wieloma obszarami, dyplomacji, rozpoznania, wiedzy o tym, co się dzieje w tym kraju.
– Czyli gra nie jest warta swieczki?
– Wydaje mi się, że trzeba czasem zacisnąć zęby i znieść tego pana dla ważniejszych celów niż nasze dobre samopoczucie.
– Wspomniał pan o koniecznosci wzmozonej czujnosci polskich słuzb. Ale kiedy patrzymy na to, co wydarzyło sie z rosyjskim pociskiem rakietowym pod Bydgoszcza, to sytuacja nie napawa optymizmem w tej kwestii. NATO ostrzega przed rosyjskimi atakami na infrastrukture krytyczna w panswach Zachodu
– Mówimy o pocisku, który przez polski system ochrony powietrznej był zaobserwowany
16. grudnia. Były poderwane samoloty, które miały go przechwycić, ale z jakichś przyczyn go nie przechwyciły. Pocisk spadł i dla mnie jako byłego inspektora Sił Powietrznych to jest moment, w którym system zaczyna dobrze działać, zgodnie z procedurami i nagle w procesie decyzyjnym dzieje się coś takiego, że sobie odpuszczamy. W momencie, w którym nigdy nie powinniśmy sobie odpuścić!
To bardzo interesujące i chciałbym, żeby kiedyś ten proces decyzyjny ujrzał światło dzienne, żeby wszyscy Polacy mogli zobaczyć kto i w jakim momencie podjął decyzję o zbagatelizowaniu tej sytuacji. Bo to było zbagatelizowanie bardzo poważnej sytuacji.