SRODA Z USMIECHEM
Marian poleciał na wakacje do Japonii. Pewnego wieczoru wybrał sie do jednej z tokijskich restauracji i zamówił japonska wódke sake.
Po pierwszym kieliszku zauwazył, ze wszystkie stoliki i krzesła zaczynaja wirowac, wiec mówi do kelnera:
– Ale mocne to wasze sake!
– To nie sake, prosze pana, to trzesienie ziemi...
Dzwoni Kowalski do lekarza sie umówic. Lekarz: – Nazwisko? – Kowalski, ale bez „a”. – Ale w nazwisku Kowalski nie ma „a”.
– No przeciez mówie.
W szkole pani zadała dzieciom prace domowa – napisac kilka zdan ze słowem „pieknie”.
Jas napisał: – Wczoraj moja siostra przyszła do domu i powiedziała, ze jest w ciazy. Na to mój tata: Pieknie, kurde, pieknie.
Swiety Piotr siedzi sobie u bram raju i popija herbatke. Nagle drzwi sie otwieraja i wpada koles. Zatrzymuje sie na srodku recepcji i wybiega. Za chwile znowu to samo, wbiega i wybiega. Swiety Piotr podnosi wzrok znad gazety i mówi: – Znowu kogos reanimuja...
Maz przeglada akt slubu. Zona pyta:
– Czego tam szukasz? – Terminu waznosci.
– Kochanie, nie jestes zadowolona z prezentu? – Niespecjalnie.
– No, ale wydałem na niego 700 zł.
– I tak mi sie nie podoba. – Kochanie, ale to naprawde wysokiej klasy sprzet.
– Do cholery, przeciez to wedka. Wiesz, ze nie wedkuje.
– To moze chociaz mi sie przyda.
Warszawiak poluje na kaczki na Mazurach.
Udało mu sie ustrzelic jedna na polu nalezacym do sołtysa. Ten, widzac jak „miastowy” oddala sie z ptakiem, podbiega do niego i mówi:
– Panie, to moje pole i moja kaczka!
– Ale to ja ja ustrzeliłem! – protestuje warszawiak.
– No dobra, musimy rozstrzygnac ten problem zgodnie z chłopska tradycja – odpowiada sołtys. – Kiedy chłopy sie kłóca, to sie kopia w czułe miejsca. Ten, który wytrzyma wiecej kopniaków, wygrywa – wyjasnia sołtys. – Zaczynaj! – mówi warszawiak i chłop kopie go z całej siły w jadra. Warszawiak pada na ziemie, wyje z bólu i dopiero po kilku minutach, blady jak sciana, wstaje na nogi i szepce: – Teraz... teraz, chamie.. moja kolej!
– A bierz pan te kaczke i spadaj.
Jedzie sobie bogaty człowiek limuzyna, patrzy a tu jakis biedak je trawe, az mu sie uszy trzesa. Podjezdza do niego blizej i pyta:
- Panie, czemu pan jesz trawe?
- Głodny jestem i nie mam na jedzenie.
- To wsiadaj pan, zabiore pana do siebie. Ucieszony biedak pomyslał o rodzinie i pyta:
- A moge wziac ze soba dzieci?
- No spoko, niech wsiadaja.
- A moge wziac ze soba zone?
- Panie, tak wielkiego trawnika to ja nie mam!
Zona do meza przed wyjsciem na plaze: - Chciałabym załozyc cos, co zadziwi wszystkich!