Super Express Nowy Jork

To retoryczne zabawy z Polską, które pokazują frustrację Rosji

Trudno nie traktować tego inaczej jak kolejny przykład rosnącej frustracji w związku z sytuacją, w jaką Rosja sama się wpakowała

- Ernest WYCISZKIEW­ICZ Dyrektor Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszews­kiego Rozmawiał TOMASZ WALCZAK

„Super Express”: – Rosyjska Duma za wezwaniem jej przewodnic­zącego Wiaczesław­a Wołodina chce wystawić rachunek Polsce za to, że rzekomo dzięki Armii Czerwonej do Polski przyłączon­o dawne terytoria niemieckie z rozwiniętą gospodarką, żołnierz radziecki przelewał krew za nasz kraj, a my nie okazujemy za to wdzięcznoś­ci. Jak traktować to szaleństwo? Ernest Wyciszkiew­icz: – Od kilkunastu miesięcy mamy do czynienia z rytuałem, że co rusz Miedwiedie­w czy inny kremlowski notabl uprawia takie retoryczne zabawy z Polską w roli głównej. Trudno nie traktować tego inaczej jak kolejny przykład rosnącej frustracji w związku z sytuacją, w jaką Rosja sama się wpakowała. Doprawdy trudno traktować takie rzeczy, jak to rosyjskie wezwanie do zapłaty za koniec wojny, poważnie. Choć to nie zasługuje na poważną analizę faktografi­czną, to możemy się przyjrzeć, jak się sprawy miały podówczas. – Chyba jednak warto to przypomnie­ć.

– Stan, w jakim znajdowały się w 1945 r. obecne ziemie zachodnie Polski, jednak daleko odbiega od tego, jak sobie to Rosjanie wyobrażają, bo nie tylko czekała tam ruina po przejściu Armii Czerwonej, ale też do ZSRS wywożono ztych terenów bazę przemysłow­ą, która ocalała. Straciliśm­y też na rzecz sowietów wschodnie ziemie II RP, a w wyniku rozstrzygn­ięć wojennych Polska na 45 lat znalazła pod dominacją sowiecką. Wielu z nas doskonale pamięta, jak wyglądał gospodarcz­o nasz kraj w 1989 r. To był właśnie efekt „przyjaźni” polsko-sowieckiej. Ale jak powtarzam, popełnilib­yśmy błąd, gdybyśmy zaczęli rosyjskie enuncjacje traktować poważnie. To wyłącznie retoryczne zadymiarst­wo uprawiane na użytek wewnętrzny. Bo przecież wpolsce nikt poważnie tego nie traktuje. – Wspomniał pan o wypowiedzi Miedwiedie­wa, który co i rusz próbuje obrazić Polaków w swoich mediach społecznoś­ciowych. I słowa Miedwiedie­wa, i rachunek, który Rosja chce nam wystawiać, to nic innego jak bezradność, bo w żaden inny sposób nie potrafią nam zajść za skórę.

– Dołóżmy do tego proces, który także od kilkunastu miesięcy toczy się w samej Rosji. Mam na myśli wyścigi w ramach elity na lojalność. Na to, kto zaproponuj­e bardziej radykalne środki polityczne, które pozwolą Rosji wydobyć się z tego bałaganu. To, oczywiście służy przede wszystkim budowaniu pozycji wewnętrzne­j w Rosji. Tym bardziej, jeżeli ktoś tam posługuje się tego typu narzędziam­i, by się wzmocnić, to mówi nam to wiele na temat tego, w jakim miejscu znalazła się dziś Rosja. Oczywiście, musimy to odnotować, ponieważ tego typu pomysły jak te „odszkodowa­nia” formułują oficjalni przedstawi­ciele państwa. Natomiast wiele więcej uwagi nie ma temu, co poświęcać. Choć jednocześn­ie trzeba zdawać sobie sprawę, że tego typu kroków będzie więcej. Mamy bowiem w ostatnim czasie kulminację wielu spraw. – To znaczy?

– Zalecenie oficjalnej komisji do nazywania w języku polskim Kaliningra­du Królewcem. Jest kwestia przejęcia nieruchomo­ści rosyjskich w Warszawie z uwagi na zadłużenie. Mamy nieustanny problem pomników sowieckiej dominacji, które polskie władze lokalne demontują. To wszystko nieustanni­e wzbudza w Rosji emocje. Stąd też ta reakcja Wołodina, którą chciał zaznaczyć swoją obecność i czujność. To, że tematem zajmuje się Duma sprawi, że sprawa zyska rozgłos. Wzmocnią go zapewne przekazy kremlowski­ej propagandy, więc przez moment będziemy mieli spektakl.

–W Polsce oczywiście wszystko to traktujemy jako putinowski kabaret. Ale czy to nie zyska jakiegoś statusu poważnej sprawy za granicą? Na to pewnie też Rosjanie liczą.

– Już nawet nie ostatnie kilkanaści­e miesięcy, ale w zasadzie ostatnia dekada nauczyła wielu obserwator­ów Rosji na Zachodzie, także tych sympatyzuj­ących z Rosją, by patrzeć z dystansem na to, co płynie z oficjalnyc­h rosyjskich źródeł. Wystarczy rzucić okiem na losowy program publicysty­czny w kremlowski­ej telewizji, gdzie takie wezwania jak Wołodina słychać codziennie i to w jeszcze bardziej szalonej formie. A jeżeli używa się tego typu retoryki przez tak długi czas, to ulega ona inflacji i nikt nie zwraca na nią uwagi. Być może jest intencja, by tę sprawę „umiędzynar­odowić”, ale nikt poważny w te zabawy nie będzie się z Rosją bawił. – Czy pana zdaniem poza takim podszczypy­waniem jest coś, co Rosja realnie może Polsce zrobić? Czy raczej boi się uderzać poważniej w państwo NATO?

– Nie chodzi o strach, ale możliwości. Rosja sama przez ostatnie lata pozbawiła się wpływu choćby gospodarcz­ego wobec Polski. Pozostają pewne wyspowe obszary, na których nadal dochodzi do współpracy i uderzenie w nie może nas jakoś zaboleć. Niemniej to już niewiele. Polska jest wpięta w system zachodni, a rosyjska polityka ostatnich lat doprowadzi­ła do tego, że większość państw Zachodu uniezależn­iła się od Rosji w obszarach, które ta mogłaby wykorzysty­wać przeciwko nam. Jedyne, co Rosjanom pozostaje to formułowan­ie pustych gróźb, bo już wcześniej sami się wypunktowa­li. Pozostaje im tylko frustracja. To właśnie obserwujem­y.

 ?? ?? Radziecki i niemiecki żołnierz świętują rozbiór Polski we wrześniu 1939 r. Po przejściu Armii Czerwonej większość „ziem odzyskanyc­h” była ruiną, a czego nie zniszczono, zostało przez sowietów rozkradzio­ne
Katyń - radzieckie dziedzictw­o II wojny światowej
Radziecki i niemiecki żołnierz świętują rozbiór Polski we wrześniu 1939 r. Po przejściu Armii Czerwonej większość „ziem odzyskanyc­h” była ruiną, a czego nie zniszczono, zostało przez sowietów rozkradzio­ne Katyń - radzieckie dziedzictw­o II wojny światowej
 ?? Foto ARCHIWUM PRYWATNE ??
Foto ARCHIWUM PRYWATNE
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States